Wczoraj sobie zakupiłem Champions Online.
Powiem szczerze, jako fan City of Heroes/Villains nie zawiodłem się. Gra jest tak bardzo podobna do swoich poprzedników, że aż w oczy kole... ale! No właśnie samo wykonanie graficzne in game jest mocno komiksowe, jeśli ktoś grał w Borderlands to można to do tego porównać.
Zaczne od poczatku, gra kosztuje tylko 40zł a miesięczny abonament jeśli mnie oczy nie zmyliły to 7$, za tyle to aż szkoda nie grać
Launcher bez problemowo ściągnął mi pełną parą 4gb i już mogłem grać. Tworzenie postaci to ulepszony creator z CoH/CoV, o wiele więcej ubiorów możemy zaserwować naszemu bohaterowi, więcej grafik jest dostępnych. Dodatkowo tym razem możemy sobie prawą rękę i lewą rękę scustomizować oddzielnie, co nam daje multum możliwości (rzecz jasna nie tylko ręce oddzielnie sobie dobieramy/ubieramy
np. z ciekawostek oczy też można oddzielnie). Włosy na głowie, brody, wąsy, szyja, tors (wraz z zarostem) ręce (każda oddzielnie), dłonie, paski, nogi, stopy
o, uszy
skrzydła i ogonki
Robi wrażenie. Do tego oczywiście jakieś tatuaże, nadruki na koszulki itp. Po stworzeniu postaci (w moim przypadku zrobiłem gościa "might" o dzwiecznym imieniu Mechanic) startujemy w miescie ktore jest oblezone przez obcych Quanar (insektoidy), jest to swoja droga tutorial przez ktory przechodzimy. Masa npc ktorzy tlumacza nam co i jak sie je. Sama walka, a gralem wczoraj niedlugo, jest całkiem dynamiczna, jako, że ja gram melee klasą to podbiegam do stwora odpalam jeden automatyczny skill (nie ma czegoś takiego jak auto attack) który zwraca mi tzw. endurance/manę i co jakiś czas mocny cios (który za każdym razem wygląda inaczej, więc animacji walki jest od groma). Nie ma, że nasza postać swoi w miejscu i macha rekami jak cepami, gibie się, odskakuje itp. ogólnie efekt końcowy jest na wysokim poziomie. Miłym zaskoczeniem dla mnie było to, że tutaj mamy interakcję ze światem, jako mocarz jestem w stanie wyrwać ławkę z ziemi i rzucić nią w przeciwnika (doczytałem, że psionicy też to mogą mentalnie robić), pare misji polegało na uratowaniu przygniecionych w rumowisku cywili (jeśli ławka dla Was to za mało to wyrwijmy np. latarnię). Na samym końcu czeka nas... public quest! Tak jak w Warhammerze czy tez STO, podzielony jest na pare etapów, w zależności jak bardzo czynni byliśmy dostajemy pod koniec nagrodę.
Ogólnie gierka całkiem przyjemna, jak na wczorajszy wieczór przyniosła mi całkiem sporo funu, dzisiaj wieczorem pobiegam sobie, pozwiedzam. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Moja postać:
Mechanic
Parę screenow z gry: