alez ja tutaj nie pierdole... mam najazdy, jednak to wszystko ;p
kwestia rozsadku ;p
Widzisz, ja bylem takim paskudnym gowniarzem ktory akceptowal tylko to co rozumial... Rodzice pracowali w chuj od rana do nocy, jedyne wychowanie to co mozna i co niemozna, oczywiscie czasami sprzeczne... wiec duzo sie glowilem nad pieprzona egzystencja i zadalem kilka pytan za duzo i doszedlem do wniosku ze caly swiat jest zbyt popierdolony, a zycie niema sensu... no ale probowalem dalej zyc.. ale wszystko sie pierdolilo... zaczalem uciekac od swiata- komputery, net, anime i manga. Jeb, pierdolnelo sie wszystko, nie chodzilem do szkoly bo siedzialem i gralem w mmo czy czytalem M&A... nie zdalem... co za problem... zaden gdyby nie to ze od malego mialem ogromna presje pod wzgledem szkoly.. mialem 13 lat ? nie wiedzialem jak se z tym poradzic i co robic. wiec uciekalem dalej ofkoz next rok zjebany... szkola pomyslala ze cos nietak i do psychologa mnie wyslala.... trafila mi sie taka stara baba co miala przejsc na emeryture, dala mi jakies ziolka z alko i splawila... o dziwo nie pomoglo.. well no shit. jak mialem 11 lat to chlalem mocniejsze trunki ;)
dala mi nauczanie eksternistyczne, pol roku nauczyciele wpadali mnie uczyc, czulem sie totalnie ponizony, ten moj glupi honor, mnie wyniszczal bardziej, ale ofkoz zaliczylem. Nauczyciele mysleli za papierek dostane na reszte gimnazjum.... umm nie pol roku by zaliczyc 1 rok. Ofkoz dalej nie chodzilem bo te litowanie sie na demna mnie tylko jeszcze bardziej dobilo. Szkola przydzielila mi kuratora, ktory wyslal mnie do psycha... fajnie tylko ze w psychu starczyly mi 3-4 tygodnie by zmanipulowac lekarzy i wyjsc.....
No ale dali mi odpowiednie papiery, dzieki ktorym szkola mogla dac mi egzaminy klasyfikacyjne... shit gdybym to dostal na 1 roku pewnie nie bylo by problemu... nastepne 2 lata zaliczylem chodzac na testy co pol roku.
Chcialem miec spokoj dojsc do siebie bez stresu etc. ale starzy zalatwili mi lo.. eksternistycznie... znowu ponizenie i presja, niestety wtedy myslalem ze leki od psychiatry nie dzialaja i przestawalem je brac... blad... duzy blad.... stres sprawil ze mi odpierdolilo totalnie i sie uparlem by rzucic szkole..... ofkoz najglupsza decyzja w moim zyciu. Pol roku pozniej zaczalem brac leki znowu z ciekawosci notujac zmiany.... yep branie lekow jednak dawalo mi duzo.
szkoda ze jak to zrozumialem mialem juz skrzywiona psychike dzieki zlym decyzjom i zarciu efedryny przez poltora roku dzien w dzien... (ciekawostka, efedryna dziala calkiem euforycznie na osoby z depresja)
Sorry, robie z siebie idiote i pojeba, ale nie bede robil z siebie emo, bo nienawidze litowania sie nademna... Pogarda, obraza, obelgi to wszystko mnie nie rusza, ale litosci nie znosze... Mam slabsze dni kiedy pierdolne cos glupiego, ale prawdopodobnie ta litosc mnie wyniszczyla najbardziej. Przez nia niemoge wychodzic z domu, bo wydaje mi sie ze kazdy patrzy na mnie jak na ofiare losu i chce sie litowac.. nienawidze jak ktos po socjologi probuje mnie zrozumiec i daje mi rady..
Prawdopodobnie jakby mnie potrzymali dluzej w szpitalu by bylo lepiej. Gdybym uzyskal mozliwosc skonczenia gimnazjum na testach od razu bym pewnie wychodzil, znalazl l.o. jakos dorosl, skrzywiony ale nie tak bardzo ;p
anyway.. moja sytuacja w skrocie ;P
odnosnie tego odnosily sie moje slowa o samobojstwie, poprostu sam sie wychowywalem wiekszosc czasu bez zadnej litosci i pomocy.. dlatego przebolenie i akceptacja litosci jest dla mnie najgorsza z mozliwych rzeczy. Ironicznie proby pomocy mi wyniszczyly mnie tylko bardziej.
W kazdym badz raize, pisze to bo irytuje mnie jak ktos mysli ze sie uzalam nad soba ze wzgledu na moja sytuacje... to co mnie zniszczylo to ilosc litosci ktora musialem zaakceptowwac i ponizenia ktore przeszedlem. To jest zreszta powodem moich nalotow samobojczych od czasu do czasu etc. Niestety dosyc dobrze manipulowalem ludzmi, wiec i nauczylem sie bronic przed manipulacja, dlatego tez wszelkie proby racjonalizacji mi gowno daja.. umysl swoje cialo swoje.
shit =_=; znowu pewnie napisalem za duzo ale jeden uj ;/
w skrocie, litowanie sie nademna traktuje jak obelge, ale obelgi moge zniesc, i zignorowac.
akceptowanie litosci jest dla mnie najwiekszym ponizeniem z mozliwych.
_________________ Z racji swojej niestabilności emocjonalnej oraz rujnowania rozrywki innym na zawsze opuściłem to zacne forum z resztkami nasienia Oyci3C'a na okrężnicy po głębokim bansticku. :'(
|