Boardwalk Empire - must see. Jak się komuś nie spodoba to albo mu urwała jaja na wojnie, albo jest pedałem, albo po prostu kobietą.
Supernatural - szczerze... najgorszy odcinek SN ever. Jednak patrząc na posuchę serialową i jakąś taką niewydolność w innych serialach + to, że widziałem Grey's Anatomy - nadrabia postacią Deana. Niestety Sam i ferajna to pizdy do kwadratu. Wcisnęli tego łysego już totalnie na siłę nie wiadomo po jaki chuj. Gdyby dali Johna... to już serial byłby nom nom nom.
The Event - efekt psuje czarny prezydent. Ja rozumiem, że teraz na to moda, ale naprawdę facet tam pasuje jak świni siodło. Po za tym zapowiada się świetnie o ile nie pójdą w kierunku kosmitów.
House - niby przeszkadza romans, ale... serial nadal trzyma jakiś poziom. Nie jest to najmocniejszy odcinek, ale zagrywki doktorka nadal cieszą. A o to przecież w tym serialu chodzi.
The Gates - nienajgorszy finisz - mam nadzieję, że będzie kolejny sezon, w którym do społeczności dołączą zombie
No tylko zajebać te emo dzieci jeszcze (synalka i rude kurwiszcze). Taki luźny w cholerę serial - dobry zabijacz czasu, bez ambicji, ale i bez tragedii.
The Mentalist - trzyma poziom. Jak ktoś jeszcze nie zna to w czasie tej posuchy warto się zapoznać - klimaty podobne do Monka, ale z humorem a'la House. Po za babką - szefową głównego bohatera aktorzy tworzą ciekawe postacie.
The Bing Bang Theory - zajebisty odcinek. W przeciwieństwie do IT Crowd nadal jest śmiesznym serialem.
I teraz pytanie - Community, Castle, Fringe - warto oglądać?
Vampire diaries - to jest jakieś gówno w konwencji Twilight, czy coś z prawdziwymi wampirami a'la True Blood?
Asmax napisał(a):
Ciekawi mnie rola Omarka
Michael Kenneth Williams as Chalky White, the de facto mayor of Chickenbone Beach
_________________
ciemny lud to kupi
Deshroom napisał(a):
jeszcze mnie lewy kciuk boli od biegania