Hmmm, ja pograłem w Cataclysm ze 2 miesiące, bardzo intensywnie (praktycznie codziennie wieczorkiem ze 2 godzinki - no, w pewnym wieku to właśnie jest "bardzo intensywnie" - kiedys bardzo intensywnie oznaczałoby studiowanie zaoczne i granie od rana do wieczora w tygodniu
) i było świetnie. Grałem z 2-4 kumplami, którzy pamiętali jeszcze bete wersji podstawowej.
Zwiększenie poziomu trudności to był strzał w dziesiątkę, questy też było ciekawe, zabawne, duży progres w stosunku do poprzednich edycji wowa. Całkiem fajne też były elementy storyline (te "przerywniki filmowe").
Cataclysm wg mnie był o niebo lepszy od Lich Kinga, w którego grać skończyłem po trzech dniach, a potem trochę przewiozłem się na plecach gildii i niemalże upewniłem się, że większość tamtejszego contentu to był żal.pl (sorry, ale zabijać bosa kilka razy w rajdzie i nie pamiętać nawet jego nazwy to już jest mega regres bo bosów z podstawki to do dziś pamiętam).
W Cataclysm skończyłem grać dlatego, że w pewnym momencie zabrakło contentu. Zrobiliśmy z kumplami heroici, a jakiejś wielkiej woli, aby trzepać rajdy (bo to już nie jest godzinka, dwie wyjęta dzienne, ale pewnie standardowo 19-24) już nie było.
Jeśli o mnie chodzi to znając słabe tempo blizza w robieniu contentu, ja bym był nawet za tym, aby tworzyć jakieś generowane heroici coś na kształt diablo, z jakimś nawet randomowym lootem. Zawsze to by była jakaś odmiana bo po wyczyszczeniu heroiców kilka, kilkanaście razy, no nie czarujmy się - frajdy w tym nie ma.
W sumie jeszcze jedna rzecz mnie zniechęciła trochę - totalne rozkalibrowanie klas i wieczne gmeranie w nich. Kiedyś zbyt wolno wprowadzali zmiany, ale teraz to już przegięli w drugą stronę. Ciągle zmieniają coś w skilach, a wcale to nie poprawia "balansu" tylko tworzy taki rollecoaster - zrobisz sobie postać, którą Ci się fajnie gra, a tu jeb, patch x i się okazuje, że już np. dwa 2H są passe, teraz trzeba mieć dwa 1H. Albo wypracowałeś sobie jakiś tam styl leczenia, okazuje się, że to nie było "intended" i znów jeb. Kiedyś z moim warriorem się bardzo identyfikowałem, z całym gameplayem. Teraz trzeba być w kółko przygotowanym na zmiany, które mogą wywrócić do góry nogami styl grania, albo konieczność znalezienia nowego gearu itd.
To jest zdecydowanie niefajne
Niezależnie jednak od tego, Cataclysm i tak był krokiem w dobrą stronę po fatalnym wg mnie Wotlku.
ps. No i troszkę w Cataclysm crafting zepsuli (w sumie zawsze był zepsuty) i do tego jeszcze rozkalibrowali. Jedne profesje (Alchemia) zarabiały po 20k g na dzień, a inne miały "zajebiste inaczej" recepty w stylu: +15 all sta na chest za 100g, i zajebiscie progresowe +20 all sta na chest za ... 3000g czy ileś tam...
Co do PvP to od paru lat uklad jest ten sam. Są klasy, które same dają sobie świetnie radę i są takie, które wiecznie trzeba nianczyć bo się same składają w 5 sekund. 5 lat narzekałem na warriora (z drobnymi przerwami, np. macką knockbackującą z Alterac Valley za exalted - tylko z nią w łapie warrior byl w stanie wygrać z ogarniętym magiem. Oczywiście szybko nastąpił hotfix
), ale w cata grałem paladynem i ... pvp mi się podobało. Ironia ? Pewnie, bo przez 5 lat ten sam, jeden paladyn miał przeżywalność 5 warriorów i Blizzard niewiele sobie z tego robił
W sumie podobały mi się questy i heroici. Gdyby Blizzard do patch dokładał jeden, dwa heroici to pewnie grałbym dalej bo w sumie do tego się sprowadzało moje granie. Gdzieś tam w tle było levelowanie profesji i questowanie. Gdy questy się skończyły i profesje wylevelowane no to zostały hero, a gdy i te się skończyly no to pozostało zakończyć grę.