Trochę info o mechanice progresu.
Progres idzie w dwóch kierunkach - zdobywaniu
skili za A(nima)P(oints) i zdobywaniu gearu. Możliwość użycia gearu kontroluje jego
rank. Ranków jest 10 dla wszystkich elementów gearu, 1 kosztuje 1 S(kill) P(oint), 2r kosztuje 2SP itd. W przypadku broni ranki mają 2 ścieżki - dmg i support. Każda ze ścieżek daje pasywnego buffa, do ranku wymaganego dla założenia gearu brana jest pod uwagę bardziej zaawansowana ścieżka.
Skile kupuje się za AP. Trzeba wykupić wszystkie z 2 komórek wewnętrznego kręgu (W sumie 10AP za wszystkie skile w komórce) by uzyskać dostęp do 7 komórek zewnętrznego kręgu, które mają bardziej specjalistyczne skile (w sumie 89AP/komórkę). Czyli - 20AP/wewnętrzny krąg + 623AP/zewnętrzny= 643AP/na jedną szkołę. Do tego 55SP/ścieżkę = 110AP/ na zmaxowanie jednej szkoły. AP i SP zdobywa się w tym samym czasie, w tempie około 4AP/1SP. Oczywiście warto mieć 2 szkoły (moby mają różne odporności na różny typ dmg, więc jakaś broń i jakaś magia to musiszmieć), no i są 3 ścieżki w czakrach.
Grając w becie, tzw. New Player Experience, więc raczej rozbiegówka, a i sporo się opieprzałem podczas grania - tak czy siak leciało mi jakieś 7AP/godzinę i 1,5SP/godzinę. Myślę ze przy większym zaangażowaniu w granie spokojnie można ten wynik podwoić, a przy powerplayu nawet potroić. Z drugiej strony ilość expa potrzebna na kolejne AP/SP się zwiększa (ale zwiększają się też XP zdobywane) - w sumie to hgw ile zajmie wbicie wszystkiego, a nawet rozwinięcie części skili i ranków. Do tego dochodzi oczywiście droprate na niektóre itemki . Mi pierwszy blue dropnął po 10h grania. Na cmentarzu lądowałem często, bo większość mobów trzeba pomacać, żeby sprawdzić czy da się je zabić. No i da się wszystkie, ale nie zawsze się zdąży...
Trochę z innej beczki, o dungeonach. Zasadniczo nie lubię dungeonów, chyba że są szybkie. Do tej pory najmilej wspominam niektóre dungi z WARa, bo dało się je zrobić w 15 minut z ogarniętą ekipą. W TSW dungeony też są szybkie, 30min tak pi razy drzwi. No właśnie, do jednego z nich wchodzi się przez drzwi, które prowadzą do piekielnej wersji "prawdziwej" okolicy - mapa praktycznie jest ta sama, ale zamiast domków są jakieś powykręcane cosie, zamiast normalnych potworów, potwory na kształt cenobitów, zamiast jeziora, jezioro wrzącej lawy, zamiast asfaltu obsydianowy bruk. Niesamowity efekt.