http://www.rp.pl/artykul/793784,912662- ... ogowe.htmlSzczególnie mi się podoba:
Cytuj:
W 1997 r. przeciętne wynagrodzenie wynosiło 1061 zł, w 2011 r. już 3399 zł
Jak dla mnie - niech podnoszą, a co tam, stać mnie. Dzieci jeszcze nie mam.
Sąsiad za to jak wpadnie, się zapomni czy cuś, to dzieciakowi nie będzie miał co do gęby na koniec miesiąca wsadzić.
Ciekawe czy by przeszło gdyby posłowie nie mieli immunitetu...
EDIT: zaznaczam że taki skok "przeciętnego wynagrodzenia" to po pierwsze statystyka (wpierw ustalasz wynik), a po drugie jest cholernie niemiarodajne.
Pan Prezes (których to się ostatnio namnożyło dzięki zagranicznym firmom) zarabia 20k, żeby była średnia 3.5k to 11 osób musi zarabiać 2k, czyli powiedzmy 5 rodzin i 1 samotny rodzic. Przy aktualnych cenach w miastach, za 2k jedna osoba się utrzyma, wynajmie pokój i 1500 zostanie, całkiem ok.
Ale nie wyobrażam sobie jak radzą sobie ludzie którzy w 4 osobowych rodzinach mają po 1k na głowę, z czego trzeba opłącać rachunki, mieszkanie itp. Do tego Dzieciaki niezależnie od wieku kosztują więcej niż dorośli.
Nie daj boże ktoś ma samochód.
Do tego, zależnie od źródła, bezrobocie jest większe niż nam się wydaje. Oczywiście to już głównie poza większymi miastami