Co do dynamic eventow - tak tak inside, kazdy kurwa po wbiciu lvl capa bedzie z wielka checia cofal sie do noob zone i robil te same eventy bo sa one przeciez tak wyjebiste... PvE jest chujowe w GW2. Ladnie zrobione, ale chujowe i to pierdolenie, ze endgame zaczyna sie od 1lvla to kurwa bullshit jak cholera. Bo co mi lvl, po co mi lepszy sprzet jak ciagle do usranej smierci bede robil to samo - to tak jabys mial single crpga i nie bylo by zadnej fabuly, nic by sie nie ruszalo do przodu, a ty byc radosnie wypelnial kolejne questy, ktore nie maja zadnego celu.
Moze wyjde na retarda, ale w kazdej zwyklej grze mi sie przyjemnie questowalo. Nie byl to moze szczyt funu, ale byly momenty, ze nie moglem sie oderwac(o ostatni quest, a to 2 bary to lvl wbije, a to skoncze tego chaina, a to zone skoncze) bo swiadomosc zblizajacego sie endgame'u popychala cie do przodu - miales nagrode przed ochami. A tutaj to z chujem dostaje robiac te questy. W innej grze mialem zabic 10 mobow, a tutaj tez musze zabic 10 mobow, ale kurwa zeby bylo ciekawiej to najpierw musze podniesc cos z ziemii, potem musze to wlozyc do jakiegos gowienka, z ktorego wkoncu wychodzi mob do ubicia. Jest W CHUJ za duzo elementow typu podnies, poczekaj, przenies, przynies, zbierz w porownaniu do faktycznej akcji i zabijania mobow - to totalnie ZAMULA.
I tez wydaje mi sie ze zony syvari i asur sa zrobione na odpierdol jesli chodzi o DE. W BWE2 gralem nornem to chyba do chyba na 15lvlu skonczylem i to nie dlatego, ze mnie znudzilo, a dlatego ze servery sie polozyly. Natomiast grajac Asura wymieklem na 5lvlu - nuuuuda, DE to wogle jakies takie randomowe i z dupy, jakby pisane w 5min o poziomie zlozonosci 0.
Moim zdaniem duzym powodem tej nudy jest tez to, ze ta gra jest ZBYT przyjazna. Nikt Ci moba nie podpierdoli, kazdy jest rowny, wszyscy sobie pomagaja for GREATER CAUSe, normalnie growy komunizm. Totalnie nie rozumiem, dlaczego nie zdecydowali sie na frakcje w GW2 - ta gra ma idealne podstawy do fajnego open PvP - bicie sie o kontrole neutralnych DE(bo contribution pointsy przypisywane sa do frakcji), stworzenie PvP DE, gdzie nasz general z wojskami wyrusza na tereny wroga i my gracze musimy go eskortowac, a przeciwna frakcja musi odeprzec atak. Kurwa nawet fakt, ze lvl skaluje sie do zony jest idealny do frakcyjnego podzialu swiata, bo nie bylo by prosow co by oneshootowaly. Wtedy bylby faktycznie endgame od 1 lvla. Pierdolic instancje i rajdy, kiedy mamy outdoorowe eventy i mega bossy + przeciwna frakcje, ktora tez chce polozyc takiego bossa.
Ale dobra rozumiem decyzje - nie chcemy miec frakcji. Tylko dlaczego nie przeniesli pomyslu WvWvW na zony open world? Cos jak w Aionie - servery, ktore maja atm konflikt na wvwvw maja mozliwosc przechodzenia przez specjalne portale spawnujace sie co jakis czas na tereny wrogich serverow i sie tluc.
Naprawde nie wiem jak to nazwac, ale jakis element, ktory nie pozwala nam lvlowac ogladajac jednoczesnie telewizje jest tej grze potrzebny. Jakies poczucie zagrozenia, poczucie ze nie kazdy jebany gracz i NPC w tej grze to nasz najlepszy przyjaciel i bedzie zawsze z nami wspolpracowac. COKOLWIEK for sake!
_________________ Abuchat.com/bettingnation - otwarta grupa non-profit dla entuzjastow esportowych.
|