Nowy batman kibel w porównaniu do poprzednich części... nie kumam tych co się jarali tą częścią.
Jarali się, bo przecież jak można było się zgodzić ze mną, a do tego jak można było hajpować cały ostatni rok i przeżyć taki zawód. Myślę, że zadowolenie może być wynikiem traumy pourazowej.
bo jak juz wspominalismy o gustach tutaj nie dyskutujemy. jednym sie podoba, innym nie. ja ide z nastawieniem, ze bedzie wyjebany i dobry fun w kinie przez 2h.
Jarali się, bo przecież jak można było się zgodzić ze mną
Ja pierdole tak Tczewiak kazdy idzie do kina i podczas ogladania glowny dylemat to czy sie z toba zgodzic czy nie.
Filmowi blizej jest do rewelacji niz do "smierdzacej kupy". Wyszedlem z kina zadowolny, a to sie liczy, nie bylo takie pierdolniecia jak po poprzednich czesciach, ale film byl bardzo ok.
Ja jakoś nie podzielam z perspektywy czasu zachwytów nad drugą częścią. Najnowsza cześć jest imo lepsza fabularnie. DK to było przedstawienie jednego aktora.
Ja jakoś nie podzielam z perspektywy czasu zachwytów nad drugą częścią. Najnowsza cześć jest imo lepsza fabularnie. DK to było przedstawienie jednego aktora.
Z jednej strony sie zgodze, druga czesc przynudzala chwilami, ale z drugiej strony miala ona kilka takich scen dla ktorych bedzie sie co jakis czas wracac do tego filmu (ogladalem go 3 razy, a pewnie jak wyjdze trzecia czesc na DVD to obejrze jeszcze raz w jednym ciagu z pozostalymi).
No to ja też jestem już po seansie najnowszego Batmana i jestem o dziwo... zadowolony.
Film jako eee... film, jest dobry. Solidne 7/10, nie żałuję wydanych pieniędzy ani trochę. Owszem są różne większe lub mniejsze dziury, do których można się przyjebać, ale jako całokształt oglądało się bardzo przyjemnie i wyszedłem z kina zadowolony. Akcji jest dużo, bardzo dobre zdjęcia, nie ma większych dłużyzn, może na środku filmu, końcówka jest krytykowana przez niektórych, mi się natomiast podobała.
ALE!
Film jako adaptacja Batmana jest niestety porażką. Do wszystkiego oprócz GENIALNEGO Alfreda (wygrał dla mnie ten film, no ale co się dziwić Michael Caine ma na swoim koncie dwa oskary), świetnego Gordona (Gary Oldman, nic wiecej nie trzeba mówić) i dobrego Batmana i Foxa (oprócz spierdolonego głosu nietoperka) można się z większym lub mniejszym sukcesem przyjebać. Dam kilka przykładów, nie mam zamiaru rozpisywać się o wszystkim, bo nikt tego nie przeczyta. ;)
Na sam początek zacznę od największego imo faila w tym filmie tj. Catwoman. Wzorem tej postaci jest dla mnie oczywiście ten w "Arkham City", no bo jakże inaczej.
Po pierwsze - kostium. Jestem raczej zwolennikiem tego z zakrytą głową, bo raz - nadaje charakteru postaci i lepiej wygląda (wyobrażacie sobie np. Batmana z bez charakterystycznych uszów nietoperza? Z samą tylko maską jak Zorro?) a po drugie - jest praktyczne. Chroni w walce przed możliwością złapania za włosy no i samej utraty włosa, co może zostać potem wykorzystane przez policję. A tutaj sobie super zajebista złodziejka paraduje z długimi, rozwianymi włosami co z kotem (i profesjonalizmem) ma niewiele wspólnego. Tak ma wyglądać jej kostium i chuj (spoiler tag, żeby post się nie powiększył za mocno):
Spoiler:
Dwa - gra aktorska. Catwoman to ma być femme fatale, kobieta alfa, sprytna, zwinna, chodząca własnymi ścieżkami. Anne Hathaway wyszło niestety tylko udawanie takowej, absolutnie mnie nie przekonała. Wyszedł bardziej przydupas Batmana i jak by w ostatniej chwili Nolan postanowił, że zrobi z niej córkę Gordona i nazwał Batgirl to nikt by nie protestował. No ofc ten złodziejski aspekt trzeba by wyrzucić. Zwykła złodziejka w obcisłym wdzianku, żadnych większych nawiązań do kotów (nawet nie miała kota w mieszkaniu), brak charakteru i ogólnie słabo zarysowana postać. Jestem zawiedziony, bardzo zawiedziony, bo obok Jokera i Riddlera jest to moja ulubiona postać z tego universum. No jeszcze Freeze jest przechujem, ale on by się raczej kompletnie nie nadawał do Nolanowskich realiów.
Druga sprawa - Bane. Z jednej strony podobało mi się co zrobił z tą postacią Nolan, bo Bane nie lubię w oryginale, uważam go za nudnego. Ot tak, po prostu - nudnego. Nolan dał mu jakiegoś takiego charakteru, ale jednocześnie zjebał sprawę z głosem. Wyszedł Sean Connery zmieszany z Darthem Vaderem, głos robi wrażenie, ale pasuje tak... średnio. Oczywiście nie przypakowali go jak w oryginale, co trochę smuci, no ale nie można mieć niestety wszystkiego jak widać. Overall jednak, do Jokera z dwójki DAAAALEEEEKOOO. Niestety. Heath Ledger nie jest dla mnie wzorowym Jokerem, ale zajebistym już jak najbardziej. No i mówimy tu o Jokerze, przechuj postaci.
Trzecia sprawa, Batman. Tutaj już zaczną się spoilery, więc ładnie otagujmy:
Spoiler:
Bruce Wayne wychodzi po 7 latach z ukrycia, jest w słabym stanie zdrowotnym, ale za pomocą kilku gadżetów wstaje na nogi. Dostaje wpierdol od Bane, trafia do pierdla-studzienki i po ujrzeniu na własne oczy, jaki los szykuje dla miasta Gotham w/w pan, zaczyna ostry trening pod przewodnictwem lokalnego mistrza Yody. Brakuje jeszcze muzyki z Rocky'ego. W końcu udaje mu się uciec, pokonuje Bane i sad ending który po chwili zamienia się w happy ending. Meanwhile Robin.
Rozbawiła mnie btw jedna scena, w której spuszczał wpierdol dla Bane i zaczął go jechać, już nie pamiętam co mówił, ale robił to tym swoim głosem, z tym że tutaj nasilił go tak bardzo, że wyglądało to na prawdę przekomicznie imo. Twist z Mirandą był fajny, nie spodziewałem się, że to Talia. Niefajne było za to przypominanie co chwila, że "nietoperz" nie ma auto-pilota. Nosz kurwa, czy amerykański widz na prawdę jest tak głupi, że trzeba mu to powtórzyć kilka razy, bo w innym wypadku będzie się pluł na koniec, że Batman przeżył wybuch bomby atomowej?
I skąd ta lekkość w zabijaniu u ZŁODZIEJKI jaką jest Selina Kyle? Ja rozumiem, że akurat w tej sytuacji to pasowało, bo w innym wypadku Bane zabiłby Batmana, no ale kurwa.
Overall tak jak wspominałem, wyszedłem z kina zadowolony. Jako adaptacja film mi się nie podobał, jako sam film - jak najbardziej. Nolan się postarał, to widać. Popełnił trochę błędów, ale znikają one na tle całości. Większość moich zastrzeżeń dotyczy innej wizji, jaką mam o tym universum, ukształtowanej w dużej mierze przez genialne "Arkhamy" oraz równie genialne seriale animowane. Mam do filmu więcej zastrzeżeń, np.
Spoiler:
Idzie armia nieuzbrojonych policjantów na uzbrojoną armię Bane, wspieraną dodatkowo przez like 3 przemalowane batmobile. Przylatuje Batman, wyłącza JEDEN batmobil i policjanci na pełnej kurwie wjeżdżają na zakapiorów z Tcz... Gotham z kałachami. No kurwa.
Ale nie chcę tego tutaj wywlekać, bo aż tak mi to nie przeszkadzało.
Razoth approves.
_________________
wodny napisał(a):
wolałbym by ludzie pukali się w pupę niż mieli broń.
Jak najbardziej. Nie byłem zachwycony, nie powaliło mnie, no może poza muzyką (zapomniałem wspomnieć - top notch robota by Hans Zimmer) i niektórymi scenami, ale oglądało się przyjemnie i miałem te prawie 3 godziny funu.
A podchodziłem do filmu negatywnie na start, mimo, że starałem się być obiektywny. Więc jak ktoś hypował na film, to powinno mu się jeszcze bardziej spodobać.
_________________
wodny napisał(a):
wolałbym by ludzie pukali się w pupę niż mieli broń.
jedna scena wywołująca ciary na plecach (pierwsze pojawienie się Batmana z THE DARK KNIGHT THEME MOLOSSUS w tle, w ogóle muzyka to chyba najmocniejsza strona filmu), Anne Hathaway daje radę, zwłaszcza na początku. Potem w sumie tylko kopie ludzi ale jest ok.
brak napięcia, brak klimatu, straszny zastój akcji przez połowę filmu,
Spoiler:
W TYM FILMIE NIE MA BATMANA przez 90% czasu, złamanie kręgosłupa może działa w komiksie, ale nie w filmie
, słaba końcówka, wspominałem o braku napięcia? głos Bane'a nie pozwala mi na traktowanie tej postaci na poważnie, fabuły się nie czepiam, jest jeszcze sporo innych rzeczy, które mi się nie podobały, mniejsza z tym nie wiem może ja się za stary robię, ale jest mi smutno
a i Nolanowi udało się mnie strolować, bo po przeczytaniu jakiegoś tam artykułu na necie uwierzyłem, że
Więc jak ktoś hypował na film, to powinno mu się jeszcze bardziej spodobać.
Wręcz odwrotnie - jak ktoś hypował to się zawiedzie, jak ktoś się nastawił negatywnie to się miło da zaskoczyć pewnymi elementami. Ja nastawiłem się na godnego następcę TDK, a niestety - oczekiwałem zbyt wiele.
Jak dla mnie 90% miodu było w trailerach oraz tym przedpremierowym pokazie fragmentu w imaxach.
Nowy batman weak. 4/10 jako film o Batmanie ( Bane bez venoma, Catwoman bez kotów wtf) i 6/10 jako zwykły film sensacyjny. Ogólnie nie rozumiem na kiego Nolan siluje sie zeby batman byl "realistyczny" jak odpierdala takie szopki SF ze masakra. Najbardziej mnie chyba dobija to jak Ci wszyscy "wytrenowani mordercy", ninja, komandosi, swat, policjanci i ogolnie wszyscy oprocz glownych bohaterow sa NIKIM. Tak doslownie nie potrafia nic zrobic, jak tylko wychodza na scene to padaja jak muchy.
Przykład:
Spoiler:
Frontalna szarza policjantow na czolgi i kolesi z karabinami konczaca sie jak kibolska ustawka - PRICELESS
Z minusów wymienie jeszcze za duzo jednolinijkowcow. Czy to pseudomadrosc, czy cos glebokiego, czy zart - jest tego za duzo. Przez pierwsze 2 godziny co 5 minut mamy jakiegos od kazdej postaci w filmie, glownie od batmana i bane'a. Lubie dobre teksty, ale dostawienie ich na sile co chwile daje efekt odwrotny niz zamierzony.