Razoth napisał(a):
[...]- klimat niedopracowany, nie wiadomo za bardzo czy gra ma być na serio, czy raczej jako żart z tych wszystkich spiskowych teorii i sekretnych stowarzyszeń. Na razie z moich odczuć wynika, że wyszedł nieudolny miks powagi z żartem, który budzi uśmiech politowania.[...]
Myślę że taki był zamysł, TSW ma mieć taki lekko pastiszowo parodystyczny klimat. Coś jak w "Cabin in the woods", filmach Ritchie'go czy podobnych. Postać gracza jest mało znaczącym pionkiem, nikt mu nie mówi wszystkiego i prawie każdy NPC wie więcej od niego. Jasne, ma super moce, ale i tak byle frajer z Orochi potrafi się z tego nabijać. Orochi to NPC organizacja, rozczłonkowanych członków tej firmy można znaleźć od Kingsmouth po Karpaty. No i dowodzi nimi prawdopodobnie Lilith, Samael, i jeszcze kilku równie wysoko postawionych gości.
Czyli nie trzeba brać story serio-serio, raczej jak dobrą historyjkę; opowiedziane na nowo znane klisze z kilkoma znaczącymi mrugnięciami w stronę widza.
Co nie znaczy że nie ma tu "głębi". Bo koniec końców żarty się kończą, a Świat jaki i znamy i ten tajny jest w ciemnej dupie i nie bez przyczyny postać jest wybrańcem. Jednym z wielu, Gaia najwyraźniej stawia na ilość
. Jest parę wątków serio potraktowanych, imo całkiem fajnie się komponują z całością.
Co więcej, story nie kończy się wraz z "zabiciem ostatniego i największego potwora". Właściwie żaden wątek nie zostaje zakończony. Prawdopodobnie wraz z dodatkiem "Tokyo" zakończy się pierwszy rozdział wielowątkowej historii - zapowiedź tego to Tokyo flashback, czyli samouczek z początku gry - ale i tak, podczas gry jest więcej pytań niż odpowiedzi.
Ja osobiście nie spotkałem komputerowego rpg z tak rozbudowaną i ciekawą historią. Fallout. Ale nie tak rozbudowany.