wodny napisał(a):
Nie mam własnego dziecka, ale z tego co wiem to miłość matki do dziecka jest jedną z najsilniejszych miłości. Wątpię, że moja matka po mojej śmierci wsiadłaby na konia w kostiumie kąpielowym i udawała idiotkę.
To jest kurwa jej sprawa. Wiesz czemu nie masz pracy? Bo się takimi gównami przejmujesz. Madzie, szymonki, aborcje...
Cytuj:
Uważam, że moje wykształcenie, doświadczenie zawodowe i wiedza są wystarczające.
Ty tak uważasz - jak widać pracodawcy nie.
Cytuj:
Ci headhunterzy często sami mają byle jakie doświadczenie i wykształcenie a decydują o tym czy ktoś dostanie daną pracę czy nie. Trochę to niesprawiedliwe. Ot zdarzyło im się fuksem lub poprzez znajomości dostać na dane stanowisko.
Tylko kto jest nieudacznikiem - headhunter, który pracę ma, czy bezrobotny, który potrafi tylko narzekać?
Cytuj:
No ja wolałbym rozdać pieniądze pani Siwiec ludziom, którzy mają pomysł na siebie, ale rynek pracy i pracodawcy plują im w twarz i sypią piachem w oczy. Wtedy byłoby lepiej.
No lewackie robadztwo lubi rozdawać cudze pieniądze. Ona zainwestowała. Dawała dupy jeśli było trzeba, zapłaciła za operacje plastyczne, brylowała przed obiektywami jak należy i odniosła sukces. A Ty co osiągnąłeś?
Cytuj:
To co tutaj piszę to tylko cząstka mnie i pracodawcę powinno przede wszystkim interesować czy dana osoba nadaje się na dane stanowisko czy nie. Podejście do życia odgrywa tutaj naprawdę drugorzędną rolę.
Błąd - pracodawce musi interesować czy potencjalny pracownik nie będzie wkurwiać reszty pracowników, co przyczyniłoby się do spadku wydajności.
Cytuj:
Jeżeli pracodawca oferuje mi umowę zlecenie gdzie zarobię 900 złotych to tak uważam, że chce mnie wyruchać.
Jeśli pracodawca oferuje Ci takie warunki to po prostu chuja potrafisz i nadajesz się w jego oczach co najwyżej na staż. Ewentualnie Twój zawód jest chuja warty.
Jak mi przestały odpowiadać zarobki w Gdańsku to zacząłem szukać pracy w Warszawie. Jakoś nie ma z tym wielkich problemów.
Barierą było to, że mieszkanie mam w Tczewie (30km od Gdańska), ale doszedłem do wniosku, że i tak taka zmiana w życiu wyjdzie mi na dobre.
Tylko, że zamiast narzekać na brak pracy to wolałem się dokształcać, ciągle działać w swojej branży, nawet teraz podwyższam wykształcenie i wkrótce ruszam na jakieś kursy językowe.
No, ale lepiej narzekać, że jedni zarabiają za dużo, inni za mało - w sektorze prywatnym płace reguluje rynek. I tak powinno zostać. Oceniać można jedynie zarobki w budżetówce, bo takowi pracownicy utrzymywani są z naszych pieniędzy.
Siwiec, czy stara madzi nie żyją za moje więc mam wyjebane.
No i plus to co Oyci3c naskrobał. Rząd już burczy o dłuższym macierzyńskim i likwidacji "umów śmieciowych" - teraz to dopiero bezrobocie wzrośnie hehe.