Widać, że kobiety, które nie są pustymi pizdami bez ambicji nie były nim zainteresowane.

A skad wiecie czy jak odchowa troche dziecko to nie pojdzie do pracy itp. ? Co prawda po przerwie moze byc to utrudnione. Ale chyba nigdzie szczegolow Direct nie napisal, czy na stale woli byc w domu czy to chwilowo itp.

Oh jak ślicznie wam barankom wmówiono, że kobieta MUSI zapierdalać.
IMO lepiej by była wypoczęta i doceniała robotę swojego faceta niż zapierdalała 8h, stresowała się i szybko starzała.
No chyba, że w planach jest wymiana modelu na nowszy co 10 lat.
To pchanie kobiet do pracy wcale nie jest takie fajne.

Nie przyszło ci do głowy, że kobieta może chcieć pracować i mieć własne cele zawodowe? Nie każda szuka męża opiekuna, miejsca w kuchni i kanapy.

Większości wmówiono, że tak trzeba, a nie jest tak, iż z natury chcą zapierdalać.
Przypomina mi to rozmowę z jedną z pierdolniętych feministek.
"Lubię pracować, bo nie muszę się dziećmi opiekować"...

Owszem kobieta powinna być wykształcona, mieć jakieś zainteresowania, ale to nie na Jej barkach powinno ciążyć brzemię utrzymania rodziny finansowo.

różne są kobiety, jest i szczuka i żona Litza

Jest, ale rok bez pracy jej nie zaszkodzi, a woli zostać dłużej z dzieckiem.
Jak dziecko podrośnie to przedszkole i robota, z jej zawodem o robotę powinno być stosunkowo łatwo.
Żeby nie było to jej decyzja żeby zostać z dzieckiem, zamiast szlifować język i iść do pracy, zwłaszcza że ze względu na ciążę musiała przerwać kurs tuż przed egzaminem końcowym.
Jakby coś mi się stało, to w najgorszym wypadku:

- państwo opłaci jej mieszkanie+opłaty gaz/prąd itd
- sporą pomoc na dziecko - finansową i nie tylko
- pare setek co miesiac
- pare łądnych groszy za mnie
- oszczednosci za ktore pozyje nic nie robiac pare lat
itd

Pracę znajdzie w najgorszym wypadku w przeciągu roku po skończeniu kursu językowego i zrobieniu jakiegoś aktualnego certyfikatu uprawniającego ją do pracy.

Ja rozumiem, że Wasze stare muszą zapierdalać bo nie potraficie zapewnić rodzinie bytu, u mnie nie występuje ten problem Niech wychowa dziecko, a co kurwa szlachta jestem, stać nas! Boli nie?

No i wszystko jasne. Tak wlasnie myslalem, ze to tylko chwilowa przerwa.

A mi przypomina mi to rozmowę z niewykształconym górnikiem. Może nie lubisz inteligentych, ambitnych kobiet bo nie miał byś o czym znimi rozmawiać i zburzyłoby to twoje bardzo kruch poczucie męskości? Co to znaczy utrzymywać rodzinę? Ja mam oddzielne konto i nie zaglądam w konto mojej kobiety. Tak się składa, że zarabiam dużo więcej niż ona więc na wspólne wydatki daję więcej pieniędzy. Jak kiedyś będzie inaczej to inaczej ustawimy proporcje. Nie mówię o tym, że czasem trzeba kobietę wziąć na zakupy albo wpaść z prezentem. To mają w genach chyba i trzeba wliczać w "koszty" związku. Model wykształconej kury domowej nie wypalił w USA w altach 60, nie wypali i teraz.

Tor dedykuję Ci ten kawałek: http://www.youtube.com/watch?v=hlqU5asz ... re=related

Nie mam problemu z dogadywaniem się z kobietami. W szczególności z inteligentnymi, bo głupie szkapy nudzą mnie w przeciągu godziny. Jednak nie będę kazał swojej kobiecie zapierdalać na utrzymanie. Może tam sobie hobbystycznie pracować, ale opierać na tym budżet domowy?
Lepiej by wychowała dzieci Ona niż jakieś opiekunki czy o zgrozo popierdolone przedszkolanki...

Uwazam, ze coraz wiecej kobiet docenia "stary model" i ze "wyzwolenie" wcale nie jest takie fajne jakby sie wydawalo.

Po prostu najpierw wahadło było w jedną stronę wychylone (mąż zarabia, kobieta siedzi w domu ze stulonym pyskiem i dzieci niańczy), potem już całkiem niedawno na odwrót (kobiety do pracy w absolutnie wszystkich zawodach łącznie z wojskiem), a teraz się trochę bardziej balansuje.

Będą różne kobiety różnie podchodzić do tego, mniej będzie jedna opcja dominować. Inna sprawa, że większość będzie pracować do nie ma w gospodarce atm tylu wysoko opłcanych mężczyzn, żeby większość mogła samodzielnie utrzymywać rodziny na jako takim poziomie.

Ja tam wolę jak kobieta też pracuje bo dla mnie jest to lepsze po prostu. Więcej kasy, ,mniejsze ciśnienie inne podejście do życia drugiej osoby. Inna sprawa, że każdy widzi z kim się wiąże na dłużej i jak ktoś chcę mieć żonę w domu lub pracującą "hobbistycznie" to sobie nie wybiera kobiety z ambicjami zawodowymi i na odwrót też.

imo najwiekszy plus, ze nie siedzi w domu i sie jej "nie nudzi", a po powrocie z roboty nie ma -> "a moze pojdziemy tu i tu i tam"

jak bedziesz mial jakiekolwiek pojecie o wychowywaniu dzieci to wroc.
a na razie daruj sobie.

Zaczeło sie od "nie moge znalesc pracy" a teraz mamy "czy kobieta powinna pracować" (jak chce to powinna). Co będzie następne ?

monogamia czy poligamia?

Oczywiście, że poligamia

Ja bym wpierw zobaczył te żony

Od razu żony... Nie każdemu prędko do ożenku

Tylko, że terminy mono i poligamia się odnoszą się bezpośrednio do ożenku. Bycie w związku z kilkoma kobietami jednocześnie nie żeniąc się z nimi zabronione nie jest