Havok napisał(a):
A z drugiej strony ilu z was chciałoby by wasze dziecko zostało np. mechanikiem samochodowym bo to lubi? Jestem pewien, że zagonicie je na "przyszłościowe" studia, nawet gdyby kompletnie go to nie interesowało.
Ni chuja. Taka moda była w latach 90tych. Jakby dzieciak chciał być mechanikiem to proszę bardzo. Nie muszę się chwalić, że syn skończył uczelnię wyższą, a potem nikt go nie docenił i musi frytki podawać. Sto razy lepiej by wykładał kafelki w kiblu czy woził plebs z jednego końca miasta na drugi niż robił coś co w ogóle go nie interesuje. Nie każdy ma ambicje by spędzić 5 lat w kolejnej szkole, a po co ma się męczyć i czas marnować?
Taniej i efektywniej będzie posłać w roczną podróż po świecie gdzie popracuje dorywczo, język pozna.
Osobiście tak dwa lata zmarnowałem na chujowych studiach, bo w moim roczniku na informatykę ciężko było się dostać (około 25-30 chętnych na jedno miejsce). Tyle, że wówczas był chujowy obowiązek polerowania kibli szczoteczkami w wojsku więc się szło gdziekolwiek by do tego gówna nie trafić.
Potem praca i dopiero polazłem na informatykę, gdzie w końcu uczyłem się tego co mnie interesowało (z fizyki zaś wyniosłem tylko matematykę dyskretną i nienawiść do fizyki
). Wykształcenie niższe niż wyższe to już nie jest wstyd na szczęście. Wolałbym zamiast tych 2 lat na uniwerku spędzić w pracy i potem pójść na zaoczne (w informatyce programistom usystematyzowanie tej wiedzy się bardzo przydaje, zresztą sieciowcom też (tyle, że sieciowiec to nie facet od ciągnięcia druta, a od projektowania infrastruktury i jej konfiguracji)).
_________________
ciemny lud to kupi
Deshroom napisał(a):
jeszcze mnie lewy kciuk boli od biegania