Robiłem w korpo i tam problem jest taki, że za chuja się nie przeskoczy wewnętrznych zasad. Nie ma znaczenia ile do firmy wniosłeś - nie przekroczysz limitu podwyżek. Absurdalne jest trochę jak programista ma się spowiadać przed zarządem, który nie ma pojęcia o specyfice pracy własnych ludzi (korpo zajmujące się wyłącznie programowaniem i sprzedawaniem swoich produktów, ale zarząd to kolesie podlegli pod górala). Tam rzeczywiście - przychodziło się na 8h i choćby się paliło i waliło 5 minut po odbiciu karty to człowiek miał kompletnie wyjebane. Jednak zarobki w startupach są jednak wyższe niż w korpo. Wiadomo nie ma tej stabilności - "czy się robi, czy się leży to pensyjka się należy" i pewnie krzywo by patrzyli gdybym się rozchorował przed deadlinem, ale na dłuższą metę chyba za rok bym miał dość gdybym pozostał w korpo. Na spychologia, to zrzucanie odpowiedzialności... Nigdy nie było winnych.
Korpo w tej branży to stabilizacja - wygodnie się siedzi na dupie, klepie zazwyczaj bzdury w przestarzałych już technologiach i ściąga kasę. Kasa jest zawsze na czas (albo wcześniej), a o posadkę nie trzeba się obawiać, bo jest kilkuset ludzi i nawet jak ma się gorszy okres to nikt nie wypierdoli z roboty.
Praca w średniej firemce ma swój klimat. Ludzie się znają, kasa zajebista, tylko trzeba uważać, aby nie wpaść na minę i nie wylecieć za opierdalanie się i postowanie na forach
Teraz standard to 7/8 etatu być produktywnym, w korpo starcza 5/8.
High... Amway czy FMG to nie korpo. To styl życia. LOL. Na meetingi phpowców przychodził taki pizda z fm i wyciągał dane kontaktowe. Wydzwaniał do bezrobotnych (ale freelancerów hehe) z propozycjami "intratnymi". Jak łatwo odgadnąć - na nikim wrażenia swoim seicento nie zrobił
_________________
ciemny lud to kupi
Deshroom napisał(a):
jeszcze mnie lewy kciuk boli od biegania