pewnie polacy/negrosy tam pracują

w UK taka sprawe zalatwilbym w 5min przez telefon.
Moze jakis prezes na wakacjach, a potrzebny jest jego podpis?
Dzisiaj zadzwonie by sie dowiedziec co sie dzieje.

Standardowa zagrywka oszustów. Mogą to trzymają tak długo jak tylko się da. 1000 x 1000zł = 1 000 000zł.
30 dni obracania przy powiedzmy 10% w skali roku to już miesięczna wypłata dla kilku jeleni, którzy łapią innych jeleni w sidła.

oni maja jakis maksymalny termin na przelanie tych pieniedzy czy po prostu czekaja az niedoszly wkurwiony klient zadzwoni. Przeciez to juz prawie miesiac.

Ale to w sumie na dobre wyjdzie, po takiej nauczce drugi raz nie podpiszesz głupot bez zapytania na forum.
Gdyby poszło bezboleśnie nic byś się nauczył.

trzymac sie od "polskich" firm z daleka bo obsluga klienta nie istnieje.
Zakonotowalem juz sobie ponad miesiac temu

Wyslij im info o 3 latach na WAT, potem namierz ich biuro przez lotnetke, zrob ostrzal (z pistoletu na wode, lub farbe - wersja HC), to momentalnie oddadza szmal.

nie wiem coś ty tam podpisywał i czy w umowie były wskazane jakieś terminy, jeśli nie to zgodnie z ogólną zasadą po wezwaniu dłużnika do zapłaty możesz naliczać odsetki za zwłokę

hint dla mark24: rozwiązanie umowy to nie jest wezwanie do zapłaty

słabe jak ty

to jest odstapienie od umowy w okresie 14dni od jej zawarcia. Do tego dostalem na maila info, ze moja wplata zostanie zwrocona - bez zadnej daty.
Ja juz srednio rozumialem wymog wypelniania tego formularza odstapienia od umowy, potem 2 tygodnie na jego rozpatrzenie, teraz "cholera wie" ile na zwrot skladki. Moim zdaniem powinien wystarczyc zwykly telefon do Customer Service, gdzie po zweryfikowaniu tozsamosci mozna zalatwic to od reki i dostac kase z powrotem na konto zanim odlozy sie sluchawke. Na cholere ta cala biurokracja - na moim 1000zl zarobia gora 10zl przez miesiac, a panience z BOKu zaplaca 50zl za czas spedzony z rozmowa ze mna, bo bedzie to juz moj 3-ci telefon do nich...

A kilkaset ludzi, którzy tak samo podpisali, a potem poszli po rozum do głowy, odpuści sobie męczarnie o wyciągniecie stówy którą wpłacili. Czysty zysk ;]

no możliwe - tylko, że to to już nic innego a zwykłe złodziejstwo.
Różnica pomiędzy Polska a zachodem jest jedna ale za to znacząca:
Tak działające firmy na zachodzie sie tępi, serio pół roku i z takimi praktykami powiedziano by jej bye bye spierdalaj.
W Polsce to klient jest winny bo był głupi, że podpisał, a firma która ludzi robi w chuja dalej sobie ludzi robi w chuja.

Wszędzie nacinają debili, wjebałeś się w "produkt inwestycyjny", na którym się praktycznie nie zarabia, ale za to masz samochód 3 dni w roku + inne pierdoły - kurwa esencja mareczka...

wszędzie w Polsce zapomniałeś dodać. I może w innych republikach bananowych.
Po prostu jako człowiek żyjący na zachodzie i przyzwyczajony do zachodniego customer service byłem pewien, ze nie będzie żadnych problemów z rezygnacją w ciagu 14dni. Bo to moje zasrane podstawowe prawo.
Na nieszczęscie firma działająca w Polsce może sobie robić co chce i ile czasu chce. Bo jest przyzwyczajona do tego, że i tak nikt się nie upomni o swoje podstawowe prawa konsumenta. Przecież to jego wina bo podpisał. Kompleksy sięgające czasów gdy sprzedawczyni w sklepie była bogiem, bo jak się człowiek ukłonił i pierdolnął komplementa to lepszy kawałek mięcha dostał spod lady.
Ja bym proponował się z tych kompleksów w końcu wyleczyć - jakby ludzie zaczęli robić burdy, posyłać takie chujowizny masowo do UOKiK to by się to szybko naprawiło. Ale po co? Przecież to wina klienta, że podpisał, a nie przeczytał całej umowy. Bo baranki takie jak ty pochylą głowy i powiedzą "tak moja wina - mam za swoje, następnym razem pięć razy przeczytam całą umowę zanim cokolwiek podpiszę" - zanim skorzystać ze swoich praw i normalnie po przetestowaniu/przemyśleniu odstąpić od umowy w ciągu kilku minut spędzonych na infolinii.

1. Daje się wciągnąć w podpisanie chujowej umowy.
2. Korzystam z pomocy prawnej udzielonej na forum o grach komputerowych.
3. Odstępuję od umowy, ale nie zwracają mi kasy.
4. Zaczynam napierdalać, że to wina polskiego społeczeństwa, bo nie umie dbać o swoje interesy.



Żeby uniknąć nieporozumienia i kolejnej chujowej przepychanki słownej - tak, świadomość i kultura prawna w Polsce leży i kwiczy. Tylko ty jej raczej Marek nie zawyżasz.

No kurwa oczywiście, że dwa razy na spokojnie przeczytam umowę, w której podejmuje 5 letnie zobowiązanie finansowe, zwłaszcza, jeśli ma to być "produkt inwestycyjny" chociaż tak na prawdę w tym przypadku to po prostu chujowe ubezpieczenie. Jeszcze się pochwal na forum, że przyszli do Ciebie Ci akwizytorzy z AXA i po godzinnym spotkaniu podpisałeś umowę, której nawet nie przeczytałeś.

Co nie zmienia faktu, że ja tej umowy bym nawet nie przeczytał, bo jakim trzeba być debilem, żeby płacić pośrednikowi za to, że inwestuje cały kapitał w grupę obligacji predefiniowanych dla klienta detalicznego AXA aka typowego mareczka, a w nagrodę dostaje gówno warte pierdoły/bonusy/zniżki/samochód na 3 dni w roku!

To tak jakby kupić samochód tylko dlatego, że za darmo dają kupony do McDrive'a

Ja bym nawet akwizytora do domu nie wpuścił lol.

Pewnie mu powiedzieli, że to ekskluzywny produkt dla białych sahibów z ukej, Polacy są za biedni na to. Wziął bez czytania.

no jasne, ze nie czytałem całych 3 stron umówy drobnym druczkiem. Bo nie musiałem. Jako mieszkańcowi UK przyzwyczajonemu do tutejszego customer service mogłem to sobie doczytać później. A w ciagu 14dni mogę zrezygnować. Zawsze, wszędzie i bez problemów - o ile firma nie jest "z republiki bananowej" oczywiście.
Ja nie mieszkam w republice bananowej i nie muszę czytać wszystkiego co mi pod nos podtykają. Bo chroni mnie prawo konsumenckie. Zrozumcie.

Wczoraj zapomniałem, ale w poniedziałek znów do nich zadzwonię, bo oczywiście customer service tak znamienitej firmy nie działa w weekendy.