Tak smutna refleksja mnie naszła, po wydrukowaniu kolejnych 50 stron różnych materiałów o FF XI:
Zazdroszczę Jaończykom, który mogli zacząć grać w FF XI dwa lata temu, gdy nie było jeszcze żadnych map, poradników, tabelek...
Świat gry jest tak bogaty, że poznawanie jego różnch tajemnic musiało dawać niesamowity fun. My niestety jesteśmy tego prawie całkowicie pozbawieni, z własnej woli właściwie. Expujemy w miejscach wyznaczonych w jakiejś tabeli, cofferów szukamy z wydrukowaną mapą, craftujemy wg. ścisłego schematu itp itd Jeszcze najlepiej jakby wszystko za nas robiły boty: łowiły ryby, przeszukiwały AH, campowały NMy...
Gdzieś po drodze się gubi nie tylko role-playing game, ale nawet zwykła game, zostaje sam mmo
Oczywiście można olać wszystkie "pomoce naukowe" i grać normalnie, ale po pierwsze to trochę wyważanie otwartych drzwi, a po drugie jak wszyscy grają szybko i wg. schematu to można wyjść na idiotę robiąc inaczej.
Zazdroszczę więc też tym (o ile tacy są), którzy potrafią oprzeć się pokusie "szybkiej gry" i grają po swojemu, nawet jeśli to się nie przekłada na wysoki lvl i wielką, wirtualną kasę.
W następnego mmorgpa postaram się grać bez "pomocy naukowych", może też bez polskiej gildii, choć wielu z was jest naprawdę fajnymi kumplami i chyba nie oprę się pokusie połażenia z wami po jakimś nowym, wirtualnym świecie.
(Żeby to nie zabrzmiało jak chęć rozstania z grą, to informuję, że zamierzam grać w FF XI conajmniej do wyjścia nowego dodatku.)