Wolał bym zdechnąć niż przestawić się z wódki i piwa na wino. Próbowałem różnych i zawsze po nich mam na drugi dzień kapcia w gębie. Plus megachujowe samopoczucie. To samo z whisky.

Pogadamy, jak dorośniesz

X.

Xanth dobrze gada, ja w wieku 27 lat miałem zjebany lipidogram bez picia i obżerania się tłustymi gównami. Taka moja natura, a wiele osób kompletnie nie ma o tym pojęcia. Jak ktoś do tego wypić lubi i zjeść dobrze, to GL

Bez obawy. Nie zepsuję się jak Ty dziadku

Tylko, że tutaj nie masz nic do gadania bo jak Ci wątroba nie ogarnia złego cholesterolu to oprócz diety nie jesteś w stanie nic zrobić

Wszyscy co leżą w szpitalach ze złym lipidogramem i nadciśnieniem tak mówili. Za młodu się szaleje bez umiaru, a potem się cierpi. A im dalej w las, tym trudniej naprawić

X.

To jest własnie nieświadomość społeczeństwa a na tym wiecie kto żeruje najbardziej? markety i firmy produkujące żarcie. Sprzedają totalna gówno które nawet zdrowemu człowiekowi przysporzy problemow, a co dopiero tym ze złymi lipidami

Akurat złe tłuszcze to chuj w porównaniu z wkładanym wszędzie gównem o nazwie syrop glukozowo-fruktozowy. A potem zdziwienie, że co drugi to cukrzyk.

X.

PS. Ostatnio w musztardzie znalazłem. Sarepskiej. Z Kamisa. Kurwa.

Uświadamiająco:
http://natemat.pl/46117,odpowiedzialny- ... t-wszedzie

No chemia jest najgorsza i jest wszędzie, dosłownie w każdym gównie. Jak chcesz bez chemii to musisz zapłacić więcej i tylko w wybranych sklepach, polecam poczytać etykietki ludziom którzy są nieświadomi, nie raz człowiekowi oczy wychodzą.

A z alkoholi tylko wóda z wodą lub czerwone wino, nie częściej jak raz w tygodniu. Od momentu jak mi wyszły triglicerydy ponad 400 i zagrożenie zapaleniem trzustki (im wyższy poziom triglicerydów, tym większe zagrożenie), to powiedziałem, że pierdolę piwo, wolę żyć bez niego i bez wbijania sobie codziennie igły z insuliną.

X.

No u mnie w rodzinie jest hiperlipidemia genetyczna, o alkoholu mogę zapomnieć.

na pewno sie nie zestarzejesz.

Kolo 30tki mialem kiepskie wyniki i sie wtedy wzialem za siebie. Ruch + dieta, trekking w Himalajach i wszystko wrocilo do formy. Dawno nie robilem badan, ale mysle ze wszystko jest ok. Nie jem juz tyle tlustych rzeczy (na wsi nie ma KFC i Maca), piwo pije rzadko i glownie dla smaku, staram sie ruszac caly czas. Kondycje mam lepsza niz 10 lat temu.

moj kolega tez tak postepowal i nagle dostal wylewu i chuj.......ja tam pije, pale, troche tylko jezdze na rowerku i nie choruje od 30 lat
Tak wiec, kto ma zdechnac i tak zdechnie :>

Bo zamiast chipsów i paluszków je się do wina posiłek ew. deskę z serami. Wypicie wina do "upojenia" bez niczego jest niewskazane - z resztą każdy alkohol w większej ilości.

Nie do końca. Trzeba znać swój organizm. Jak ktoś nic nie robi 20 lat i w pewnym momencie idzie biegać 10km to GG. Jako, że jeżdżę mocno rowerem, robię sobie wysiłkowe EKG co roku, które teoretycznie pokazuje prace serca i naczyń.

Ja piję to, co chcę i kiedy chcę, lubię w towarzystwie i lubię sam. Jako indywidualista i prawdziwy facet nie patrzę na jakieś idiotyczne ramki mówiące mi z kim, kiedy i co mam pić.

Jedyne czego nie lubię za bardzo, to wódka właśnie. Ma raczej "pospolity" smak i piję tylko wtedy, gdy nic innego nie ma do wyboru. Znacznie bardziej wolę czysty biały rum (lub w drinkach), gin z tonikiem, whiskey czy właśnie wino (piwa też ofc, ale to osobny temat, bo chyba mówimy o mocniejszych trunkach). Mindset prostaczka ograniczającego się do jednego rodzaju trunku (konieczne połączone z przypisaniem do tego orientacji seksualnej) jest mi obcy.

No ale ja jestem młody i całkiem możliwe, że za szybko nie umrę, więc mam luz.

Wodka jest wlasnie dlatego zajebista, ze prawie nie ma smaku (dobra wodka) i sie zajebiscie nadaje zarowno do szybkich shotow jak i wszelkiego rodzajow drinkow.

No nie wiem, może starzy ludzie mają awersję na smak. Ja smak natomiast lubię. Czy to w formie jadalnej czy pitnej.

Posta Mendolka nie skomentuję, bo niczym nie zaskoczył. :(

Aleś mi przyjebał huhuhu.
Jednak ani paluszków, ani chipsów nie ruszam. Piwko/wódka, a do tego samorobne hamburgery/sushi/chili con carne/grillowane skrzydełka.
Badania sobie robię profilaktycznie 2-3 razy w roku i wszystkie wyniki mam idealne.
Jakbym musiał odstawić wódkę i piwo to bym zrezygnował z alkoholu całkowicie, a nie przesiadał się na wino i bełkotał "ja wcale nie jestem alkoholikiem".
No i ja mam tak, że mogę wyjebać 0,5-0,7 dobrej wódki (żołądkowa gorzka na przykład), pójść spać o 2, a o 8 do pracy bez żadnego kaca. Po winie zawsze są problemy.