Tor-Bled-Nam napisał(a):
Z wiekiem się wyrasta z taplania w błocie i namiotów. No chyba, ze ktoś jest na pustkowiu.
W błocie to się garstka ludzi tapla. Tylko tam te prawilne media lecą i potem mają pożywkę na cały rok. Większość woodstocku trzyma się od błota na dystans, bo to samo w sobie śmierdzi. To wygląda tak, że jest tam jakieś 100-150 ludzi i dodatkowe 100 z aparatami cyka foty. Na kilkaset tysięcy.
Namiot to ja sobie mogę rozbić na płatnym campingu, ale wolę motel. Martwienie się o swoje rzeczy, temperaturę w nocy... Naah - preferuję i dobrą zabawę od świtu (13:00) i komfort w nocy (od 5
).
A w motelu to można nawet z rodziną i dziećmi. Pokazać trochę brudasów, trochę nawiedzonych (jezus i krisznowcy), trochę cycków (w tym roku mało, bo zimno było, ale w sobotę wysypały się ze staników), trochę fajnych koncertów, trochę atrakcji kulturalnych. Tam serio znajdzie się coś dla każdego. No i zawsze mimo umówionej ekipy pozna się sporo nowych ludzi co też jest ciekawe.
Tylko taki hint - jechać do motelu i zabrać ze sobą wódkę. Bo tamtejsze "piwo" się do niczego nie nadaje (lech / carlsberg) - no ewentualnie do wypłukania gardła z pyłu po pogowaniu.
_________________
ciemny lud to kupi
Deshroom napisał(a):
jeszcze mnie lewy kciuk boli od biegania