Tor-Bled-Nam napisał(a):
Z ciekawości zapytałem i nie zmierzam do niczego zupełnie. Ostatnio interesuję się tą tematyką, dlatego okazja do rozmowy z praktykiem wydała mi się ciekawa. Ja uważam, że nie ma żadnych modeli oceny ilościowej ryzyka na rynkach, które miałyby jakikolwiek sens praktyczny, poza dobrym samopoczuciem ludzi je stosujących.
![:)](./images/smilies/icon_smile.gif)
To się tyczy także prognozowania, analizy fundamentalnej (techniczna to z założenia bzdura). Jednocześnie interesuje mnie jak pomimo tego faktu można się zabezpieczyć przed skutkami zdarzeń, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć z praktycznego punktu widzenia, czyli inwestycji.
Jeśli chodzi o prognozowanie no to rzeczywiście jest tu ciężko. To bardziej sztuka niż nauka.
Natomiast jeśli chodzi o szacowanie ryzyka rozumianego jako wielkość straty którą możemy ponieść w danym okresie czasu no to nie jest tak źle. Jest wiele modeli które tę wielkość szacują i są szeroko wykorzystywane - np. metodologia SPAN wykorzystywana przez KDPW do wyliczania poziomu depozytów zabezpieczających.
Te modele całkiem nieźle się sprawdzają oczywiście do momentu pojawienia się czarnego łabędzia. No, ale jego z definicji nie można przewidzieć, więc nic na to nie poradzimy.