Tor-Bled-Nam napisał(a):
Z ciekawości zapytałem i nie zmierzam do niczego zupełnie. Ostatnio interesuję się tą tematyką, dlatego okazja do rozmowy z praktykiem wydała mi się ciekawa. Ja uważam, że nie ma żadnych modeli oceny ilościowej ryzyka na rynkach, które miałyby jakikolwiek sens praktyczny, poza dobrym samopoczuciem ludzi je stosujących.
To się tyczy także prognozowania, analizy fundamentalnej (techniczna to z założenia bzdura). Jednocześnie interesuje mnie jak pomimo tego faktu można się zabezpieczyć przed skutkami zdarzeń, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć z praktycznego punktu widzenia, czyli inwestycji.
Jeśli chodzi o prognozowanie no to rzeczywiście jest tu ciężko. To bardziej sztuka niż nauka.
Natomiast jeśli chodzi o szacowanie ryzyka rozumianego jako wielkość straty którą możemy ponieść w danym okresie czasu no to nie jest tak źle. Jest wiele modeli które tę wielkość szacują i są szeroko wykorzystywane - np. metodologia SPAN wykorzystywana przez KDPW do wyliczania poziomu depozytów zabezpieczających.
Te modele całkiem nieźle się sprawdzają oczywiście do momentu pojawienia się czarnego łabędzia. No, ale jego z definicji nie można przewidzieć, więc nic na to nie poradzimy.