tomugeen napisał(a):
No ostatnie slowa ladnie pokazuja jak aferka sztabu kaczki utkwila w pamieci ludzi. W koncu w wyborach prezydenckich nie liczy sie program tylko wizerunek kandydata (lub umiejetne pospsucie wizerunku przeciwnika) ;/
Tak się składa, że "sztabowcy" Tuska usiłowali na różne sposoby skompromitować Kaczora Lecha, że choćby wspomnę konferencję HGW w hospicjum, czy podawanie fałszywych danych o bezrobociu w Warszawie. Jednak wszystkie ich haki okazały się pogiętymi pinezkami w porównaniu do afery Wermachtowej.
Wizerunek kandydata ważniejszy od jego programu? Skoro tak, to tym bardziej trzeba o swój wizerunek dbać. A tymczasem Kaczor Donald sam na siebie ukręcił bata w momencie, kiedy zaczął wszystkiemu zaprzeczać. Politycy, którzy zaprzeczają faktom nie dającym się podważyć przegrywają, a istota owych faktów ma znaczenie drugorzędne. Przykładziki?
1. Prezydent USA Richard Nixon zaprzeczał, że ma jakąkolwiek wiedzę o aferze Watergate- skutek: musiał złożyć urząd.
2. Prezydent USA Bill Clinton zaprzeczał, że, jak to się wyraził "łączyły go nieodpowiednie kontakty z Moniką Lewinksy"- skutek: po zakończeniu kadencji nie miał za bardzo z czego żyć, bo wyrzucono go z palestry za krzywoprzysięstwo.
3. Premier Marek Belka zaprzeczał, że podpisywał się pod jakąkolwiek współpracą z jakimikolwiek służbami specjalnymi- skutek: co się wogóle z nim dziej po ostatnich wyborach?
Biedny Tusk nie przewidział, że pójście w zaparte może się zakończyć podobnie.
Asmax napisał(a):
Sarg - selfowned.
Prawda w oczy kole...
Shaver napisał(a):
Jak kaczka z prezydentura
Lepszy prezydent kaczka niż prawie-prezydent Donald.