Logika bardzo sie przydaje na przykład do... hmm....

Ja ogolnie myslalem ze funkcje i calki z matematyki na studiach sie do niczego nie przydadza mi.
Pozniej pojawila sie statystyka i jednak sie przydaje.
Takze myslalem ze mi i tylko mi nie przyda sie statystyka, a historia lubi sie powtarzac, to sie przydaje do ekonometrii oraz interpretacje statystyczne sa mile widziane na badaniach rynkowych.
Co jak co, ale nie wszystkie przedmioty sa totalnie niepotrzebne.
Moze znajdzie sie jeden max dwa na kierunku. Ja mialem tylko na pierwszym roku Filozofie niepotrzebna, a kierunek Ekonomia, wiec jednak niezabardzo.

Hubens nienawidze cie :F

A kto powiedzial, ze wszystko jest niepotrzebne ?
W przyszlosci bede np. instruktorem narciarstwa, to, ze tak powiem po kiego chuja mi statystyka, logika na moim kierunku ? Bede obliczal trajektorie jazdy ?

Ale to ogolny problem szkolnictwa, to samo jest w lo, musisz uczyc sie wszystkiego, nawet jesli kogos to nie interesuje. Po co mi do szczescia potrzebna chemia, jak wiedzialem, ze nie bee chemikiem a po co komus innemu jakies pojebane wzory i zapamietywanie wartosci pierwiastkow ? Oo
Powinno byc tak jak w cywilizowanych krajach, wybierasz obowiazkowa ilosc przedmiotow, ale ich masc wybierasz sam, w zaleznosci od swoich zainteresowan itp.
Ale u nas w kraju sie zle rzeczy dzieja, jeszcze te amnestie robia, byle polglowek bedzie mial mature teraz i ogolnie poziom leci na leb na szyje... Gier Ty Ch...

Po co mi do szczescia potrzebna chemia, jak wiedzialem, ze nie bee chemikiem a po co komus innemu jakies pojebane wzory i zapamietywanie wartosci pierwiastkow

Spojz na Amerykanow, ja nie chcialbym bym miescic sie w przedziale przecietnego Amerykana, bo w Polsce to bylbym debilem.
Na studiach to w miare racja, ze niektore przedmioty sa niepotrzebne, ale co do LO, to sorry, ale nie wiedziec kto to byl Gebels, czy co to H2SO4, lub gdzie jest Australia (ta, niektore hamburgery nie wiedza, tak samo z NY), to poprostu wstyd. Mamy czas aby sie "Zachodnizowac" i ilosc materialu w szkolach powinna sie ostatnia zmienic.

U nas z bardziej niepotrzebnych przedmiotów prym wiedzie łacina (po uj mi łacina, skoro japoński nie ma z nią NIC wspólnego, a przez godzinę zajęć w tygodniu człowiek i tak się niczego nie nauczy) i językoznastwo, którego jest rok, informacji nawał i nauka jedynie na egzamin (gdzie jest jedno losowe pytanie).

Z egzamów: prawo + makroekonomia + logika + statystyka matematyczna - z tego ostatniego już na bank będe zdawał w sesji poprawkowej, bo nasz ulubiony ćwiczeniowiec z metodą oceniania "masz 0 punktów bo tak" regularnie uwala 70% grupy :>.

Kolokwiów nie zlicze.

/whine

Ale żeby nie było, to musze przyznać, że przedmioty takie jak prawo czy makroekonomia naprawde mi się podobają, co jest pocieszające, bo czasami myśle, że zrobiłem /random przy wyborze kierunku studiów...

Informatyka i Ekonometria btw.

Chociazby po to, ze jak bedziesz czytal ustawe konsumencka przed oddaniem np. dziorawych butow w ramach rekojmi, to zebys wiedzial co ustawodawca mial na mysli stosojac okreslone kwantyfikatory logiczne w zdaniach, tj. w tresci przepisow.

Taki pierwszy lepszy przyklad. A akurat logika sie bardzo przydaje. Imo ofc.

Do tego to chyba bardziej semantyka sie sprawdza...


pozdrawiam

Spoko takie podstawy to sie przerabialo w podstawowej, w lo to jest przypomnienie + rozszerzenie materialu.
Najlepiej, aby w pdst bylo wszystko, zeby ogolnie zapoznac sie z materialem i miec troche tej wiedzy ogolnej, ale w lo powinno sie wybierac przedmioty ze wzgledu na zainteresowania i przyszla specjalizacje (oczywiscie kilka obowiazkowych musi byc tj. j. polski, 2 jezyki obce i cos tam jeszcze, jesli juz ktos wie co bedzie chcial robic.

Tak jak powiedzial Atherius takie podstawy to w podstawowce i/lub w gimnazjum.
Ale LO to jedno tam ida tez tacy, ktorzy jeszcze nie wiedza co chca robic, ale po jaka cholere mi np. w Technikum informatycznym chemia? I to wcale nie takie podstawy... Zawsze sie pocieszam ze jak bede w teleturnieju i bedzie pytanie z chemi to sobie pomysle "aha! To dlatego uczylem sie tyle lat chemi!"

Taki debil w Polsce w US jest specjalistą. U nich uczą samych konkretów, u nas wszystkiego (czyli tak naprawdę niczego, bo z wszystkiego dobrym być nie można).
Po chuj TRACIĆ CZAS na chemie, historie czy geografie (na poziomie szkoły średniej ofc) jeśli będziesz np programistą?
Czy warto uczyć się w każdym kierunku dla samej satysfakcji?
Nie! - imo lepiej znać się na jednym i być w tym profesjonalistą.

A kolega juz po studiach ze takie sady feruje?

Nie! - imo lepiej znać się na jednym i być w tym profesjonalistą.

No tak, byc specjalista....
Wiesz, ja sie ksztalce aby w przyszlosci byc specjalista od negocjacji w biznesie i projektow miedzynarodowych.
Ale nie szkodzi mi ponad przecietna wiedza nt. informatyki, systemow czy glupiego excela, finansow, przedsiebiorczosci, prawa gospodarczego i behawiorystyki, praktyki badan rynkowych (w tym miesiacu przeprowadzalem ankiete) czy zarzadzania jakoscia czy kapitalem. A wlasnie tego ucza na studiach ekonomicznych w Polsce, ba nawet wiecej.
A w ameryce TEGO sie uczysz na szkoleniach kadr, wiec wychodzi na to samo, z tym, ze oni maja po 2-4 przedmiotow na semestr heh

Dobrze ze program jest ogolnorozwojowy. Pozniej takie tlumoki beda rosnac jak w stanach. tzw Specjalista polkretyn - o zna sie chlop na swojej brazny ale zeby wiedzial na jakiej planecie zyje to juz nie .

Zaiste szczesliwy to czlowiek co juz od malego wie, kim bedzie jak dorosnie. A moze jak skonczysz studia nastapi kleska klimatyczna i po snieg bedziemy jezdzic do egiptu? I sie okaze, ze zamiast instruktorem narciarstwa bedziesz wozil palety w Biedronce lub wykladal statystyke? (uzywajac przykladu z cytatu)

wszystke kola zaliczone, all rpace zaliczone. za tydzien zaczyna sie sesja, 3 egzaminy ale cos czuje ze obleje przez blizzarda, tak jakby nie mogl wydac tbc po sesji

I tym właśnie Khraan różni się przeciętny student amerykanin od przeciętnego studenta z Polski.
Amerykanin już w wieku 15-20 lat jest mniej lub bardziej ukierunkowany - wie na jakim stanowisku chce pracować w przyszłości, wie ile mniej więcej będzie zarabiał, ba wie w której firmie będzie pracował. Polak odwrotnie - mamy jeden z największych wskaźników ludzi pracujących totalnie nie w swoim zawodzie.
Więc wolę być amerykaninem - mistrzem w swoim zawodzie i totalnym dyletantem w pozostałych kwestiach, niż być przeciętniakiem w każdym temacie.

Selfpwnd, plx die.

Czy ja musze pracowac w Polsce ?