Pieszczoch napisał(a):
Ta, podatku nie zaplacisz za poniesione koszta zwiazane z otwarciem firmy czy tez jej prowadzeniem.
Ale ja tu mialem na mysli calkowite zwolnienie od podatku co-okresowe jednorazowe (czyli zakladajac firme na siebie, zwolnienie masz jednorazowe do okresu np. 5 lat, po tych 5latach mozesz otworzyc np. druga firme z tym przywilejem), czyli nie placenie podatku od generowania zyskow.
Przeciez musisz zaplacic VAT, ZUS, CIT, PIT, jezeli chcesz cos dla siebie kupic.
Przez takie posrednie koszta, jakie nam panstwo narzuca, to po otwarciu firmy mam powiecmy nadwyzke w wysokosci 40.000tys zl z pierwszego okresu i chce se kupic samochod.
Opcja 1, w pelni opodatkowuje to i samochod jest na mnie.
40.000 - VAT - CIT - PIT- ZUS
czyli
40.000 - 8800= 31200 - 5616 = 25584 - 4860.96 = 20732.04 - 757.34 (z chorobowym) = 19974.70zl
Albo poprostu jestem Polakiem, zyjacym w Polsce i kupuje samochod na firme i wliczam to w koszta...
Wiadomo, ze malo kto kupi sobie samochod na siebie, zamiast na firme, ale sam fakt, ze tak malo zostaje po opodatkowaniu dobija.
Zwlaszcza ze to sie przenosi na koszta pracy. Firma ma 40.000zl zysku, po opodatkowaniu ma 25584zl i powiecmy ze pan wiceprezes Kowalski akurat tyle zarabia, to dostanie 19974zl i 70gr.
Czyli pan Kowalski, co miesiac kosztuje frme 40tys. zl, nice eh?
Takze wielu ksiegowych wie jak unikac odprowadzania VAT i zrobienie z faktury zwyklego kosztu uzyskania zysku, ale ale ale, postaw sie w sytuacji absolwenta studiow z kapitalem (to tylko hipoteza, niech ten kapital sobie bedzie), to albo bedzie ryl w podatkach i placil je tj. w ksiazce jest napisane.
Albo sie przeszkoli przedsiebiorczo (i to nie tak na odwal, ale naprawde powaznie), albo zatrudni doswiadczona ksiegowa za grubsza kase i najlepiej znac jeszcze dobrego adwokata od prawa gospodarczego, bo po 2-3 latach dzialalnosci wezwa cie do sadu.
Na start takze zaleca sie nie zatrudniac ludzi, bo to kosztuje, wiec zostajesz na lodzie i musisz losowac pracownika, czyli brac praktykanta z urzedu, aby nie placic nic. A mowi sie na to losowanko, poniewaz trafic mozesz na debila, albo w miare porzadna osobe lecz bez doswiadczenia. Cholera tez wie czy bedzie przychodzil na czas, czy czegos nie podpieprzy itp.
Wiec moge takie pytanie zadac, ile jeszcze socjalki trzeba w tym kraju aby sie odpieprzyli ludzie od mlodych i przyszlych przedsiebiorcow?
Rozumiem ze pokutujemy za poprzedni ustroj, ale jak ja bede mial 40lat to mam pokutowac za pokutowanie za komune? WTF?
PS. Jezeli zle odliczylem kwoty podatkow to sorry, juz troche zmeczony jestem i na odwal to zrobilem.
Kompletnie nie znam się na księgowości - tym zajmuje się mój księgowy za nie grubą kasę.
Obecnie bezrobotny (czyli także absolwent) dostaje 10k zł na start od UP. Mi się akurat przez pośpiech nie udało na to załapać.
Do tego dochodzi ulgowa stawka ZUS. 270zł zamiast 700zł. Nice.
Po pół roku można starać się o około 50k dofinansowania, jeżeli oscylujesz powyżej zera.
Samochód kupuje się na firmę - najlepiej ciężarowy - bo wtedy odliczasz VAT od paliwa. Ja mam taką firmę, taką pracę, że jeździć muszę sporo (10k km miesięcznie) - więc troszkę to kosztów generuje. Na tym polega podatek VAT - napędza koniunkturę. Bo VAT płaci konsument, a nie przedsiębiorca. Na dobrą sprawę firma powinna brać faktury nawet na srajtaśmę (znam ludzi, którzy tak robią) i kawę, którą wypijają w godzinach pracy.
Mi się zaś nie podoba to, że muszę jak głupi latać, składać podania, płacić grzywny jeżeli spóźnię się z zapłatą vatu o kilka dni. Zdarzyło mi się - klient zwlekał z zapłatą, więc nie miałem po prostu jak zapłacić.
Problem pojmowania polega na tym, że patrzymy i mówimy o cenach brutto. Przedsiębiorców tak naprawdę powinna interesować tylko cena netto.
Jak to działa? Kupujesz aby nie płacić podatku - kupując sprawiasz, że gospodarka prze do przodu.
Mogłoby być dużo lepiej. Jednak starajmy się nie narzekać, a korzystać z tego co mamy. Dobrego księgowego można mieć już za 500zł w branży usług informatycznych - mała ilość faktur do rozliczenia, duże sumy.
Ludzie często zastanawiają się jak na siłę wciągać sztuczne koszta. A po co? Wystarczy pomyśleć co tak naprawdę wykorzystujemy do pracy - komputery, samochód, oprogramowanie, środki higieniczne, pożywienie (bo przecież nieludzkim jest by pracownicy siedzieli 8h bez jedzenia prawda?), fundusze reprezentacyjne.
Podatku zaś mamy ~20% - bo liczmy tylko dochodowy. Tak jak wspomniałem nas interesują ceny netto. A ZUS? Ktoś musi za błędy poprzednich ekip zapłacić. Te interesy z prokomem na czele. I co by to było, gdyby te wszystkie głupie kwoki naraz straciły swoją pracę? Inna sprawa - nie lubię opłacać zusu. I tak nie korzystam z usług darmowego leczenia. Jednak wolę utrzymywać tę machinę socjalną niźli dostać "kosą w plecy" od wygłodniałego żula, któremu tę maszynę się odetnie.
Cytuj:
@ Tczewiak - gratuluje 1337 postu w tym threadzie.
Huh?