To tylko choroba zawodowa pseudo-informatyków. Jak ktoś poważnie pracuje w zawodzie od lat to jednak woli prawdziwe gołe dupy niż jpegi i gadki o zasilaczach. Najlepsze jest to, że prawdziwi informatycy mają głęboko wbite w nowinki techniczne. Dla przykładu - znam mnóstwo doskonałych programistów, zarabiających krocie, a nie mają pojęcia o tym jaki jest najnowszy procek, jaka jest najnowsza karta graficzna. DirectX 10 oczywiście znają (znaczy się wiedzą o jego istnieniu), bowiem to już bliższe ich działki. Jednak po godzinach - wolą pogadać o samochodach, kobietach, żarciu, a nie o pracy.
I Kassei chyba się też do nich zalicza. Działa? Działa. Wbite w to jak to się nazywa. Ważne, że jest gwarancja stabilności (ta firma od zasilaczy zapewne zwraca pieniądze za ewentualne wyrządzone szkody w okresie gwarancji).

Ja też chce, ja też chce!

Ja robię licencjat z informy (i techniki) ale... niemogę go skończyć. Na magisterkę niewiem czy pójdę. Staro się czuję już i wiedza mi nie wchodzi.

Brak wiedzy na temat rozwoju technologii i nieznanie przynajmniej rozwiązań sprzed roku(2lat?) to brak chęci rozwoju i bycie "papierkowym" informatykiem.Programiści akurat nie muszą być aż tak na czasie, ale przykro mi czytać takie informacje bo oni będą zawsze zarabiać krocie, głównie dlatego, że mają nikłe szanse na prace np. przy grach komputerowych.

Ja nie jestem maniakalnym świrem co gada tylko o jednym i mam wiele zainteresowań, ale wybrałem bycie informatykiem nie dlatego, że było to na TOP'ie tylko dlatego, że to jedno z moich zainteresowań, a raczej o zainteresowaniach chce się czasem pogadać, wymienić informacje, rozwijać się, nie żyjąc po najniższej linii oporu:)

Ja znam fajnego gościa, który pasował troszkę do twojego opisu i śledził wszystko (śledzi chyba:P) i dzięki temu teraz został administratorem serverów i stacji roboczych (windows/unix) i zarabia niezłą kasę.

PS. Kassei nie mów, że nie lubisz pogadać o pracy (informatyce).

Jest taki etap - kiedy jest się pseudoinformatykiem - i wrzuca się caluteńką kasę w sprzęt. Potem przychodzi etap, gdy te pieniądze wrzuca się w wiedzę. Ostatnim etapem jest wrzucanie pieniędzy w dom, rodzinę, przyjemności. Dla mnie obecnie podniecanie się nad najnowszą kartą graficzną zalatuje amatorką i gówniarstwem. Znam "gówniarzy", dla których najważniejsze jest zakupienie nowego radeona i procesora, a najlepiej niech na to zarobi żona.

I mianują się ono informatykami... Bo potrafią złożyć komputer i wydać kilka poleceń w windowsie, a z tutorialem to poradzą sobie nawet w *nixach. Bzdury piszesz powyżej. Developerów NIGDY nie interesuje to jaka grafa czy proc jest obecnie na rynku trendy. Tym zajmują się marketingowcy - i to producenci sprzętu biją się o to, by ekipy tworzące gry raczyły spojrzeć na ich najnowsze wyroby. W czasach API takich jak DirectX - programista może pisać na p3 - byleby mu visual studio działało. Programiści czują kod - nie muszą sprawdzać czy zadziała. Byłoby to nawet niewykonalne w zespołach developerskich. Tak naprawdę najpierw robi się rozpiskę mi.in. wzorów fizycznych, z których będzie się korzystać, ich przekształcenia itp. itd. Potem rzutuje się to na kod (przyjęło się, że różne warianty C, aczkolwiek coraz częściej pojawiają się inne, mniej popularne języki (python), jako składowe dla całego projektu). Jednak każdy pisze tylko jakąś określoną partię kodu. Raz na jakiś czas (zazwyczaj raz dziennie) całość jest kompilowana i linkowana na serwerze i trafia do ekipy testującej.

Także bzdurą jest to, że programista musi wiedzieć co w trawie piszczy, ile tranzystorów jest w procesorze i to czy tajwańczyk składający kolejną kartę na pci express miał dzisiaj sraczkę. Programista zapoznaje się z dokumentacją, specyfikacją (którą zazwyczaj czyta pobieżnie, a potem zagląda tylko do tego co mu w danej chwili jest potrzebne) i nic więcej do szczęścia (prócz zgrzewki red bulli) nie jest mu potrzebne. Jeśli zaś potem przenosi to do życia prywatnego to jest po prostu już chory

Skąd to wiem - znam kilka grup developerskich, ludzi w nich pracujących, a sam zajmuję się programowaniem (tylko nieco odmiennym od gier - soft dla firm) - przy czym na oczy nie widziałem drukarki fiskalnej, do której napisałem sterowniki i oprogramowanie klienckie... Działają

No i nie znam już nowinek technicznych. Szkoda mi życia, żeby poświęcać czas na czytanie od takich błahostkach jak porównywanie kilku kart graficznych i która da 7fps więcej w grach... Zaś gdy składam komputery do firm to wiem, że ASUS + Intel są pewną konfiguracją i działają bezawaryjnie. Jednak w firmach zestaw za 2000zł jest całkowicie wystarczający. Więc po co informatycy mają niby te nowinki znać? Żeby pogadać przy piwie o grafie za 3000zł, której nikt o zdrowych zmysłach nie kupi?

P.S. Sam kiedyś się jarałem najnowszym sprzętem - niegdyś Amigą 4000, potem zaś GeForce FX vs radeon 9800 (i na tym etapie olałem kwestię sprzętową )
P.S2. To my - programiści dyktujemy jaki sprzęt ludzie kupią, a nie producenci tego sprzętu

widze, że całkowicie piszesz co innego co wcześniej:)
Wiedza na temat sprzętu, a kupowanie go to dwie różne sprawy. Nigdzie nie napisałem o kupowaniu najnowszych rzeczy itp.
Wiedze muszą mieć chociaż minimalna (nie chodzi o znanie na wylot modeli:p tylko, że takie coś istnieje) bo jak pod to mają pisać nie zapoznając się z dokumentacją do sprzętu pod który piszą ( głupie wykorzystanie efektów który jest zaimplementowany sprzętowo wymaga minimalnej wiedzy na temat efektu ).
Sam przyznałeś mi racje;), że sprzęt musi znać bo jednak tą dokumentacje czyta i wie, że taka technologia istnieje;)

Co do tej kasy:P to nie widziałeś, ale wiesz że istnieje;) i coś tam potrafi robić, znowu potwierdzasz co pisałem:P

Co do przenoszenia pracy do życia prywatnego.
Jeśli jest to twoje hobby, na którym zarabiasz zawodowo to rozmowa ze znajomymi zajmującymi się tym samym hobby nie jest chore;) Możesz mówić o chorobie kiedy nie potrafiłbyś robić nic poza rzeczami z pracy, gdziekolwiek się znajdujesz.
Według tego myślenia np. spotkanie się dwóch kierowców zawodowych rozmawiających o samochodach jest chore;)

PS. Co do tych samozwańców to moim zdaniem są bardzo potrzebni. Bo dzięki nim mam/mamy zajęcie/kasę przy sprzątaniu bajzlu który narobią, a często umowę o stałe usługi:P
PS2. Ja się nie jaram sprzętem najnowszym, raczej go analizuje co to nowego wyszło z efektów itp. i nie wsadzam kasy w sprzęt (heh jakieś pare miechów temu musiałem zmienić sprzęt bo zjarał się:P a miałem od bardzo dawna 2x PIII 800 wiec jak widzisz nie wale w nowinki:P a kupiłem okazyjnie Celerona 2.8 i pewnie starczy mi teraz na wieki:)

Zupełnie z innej beczki - ale bardziej nawiązując do tytułu zagadnienia
2G Ram, GF Go 6600(64MRam). Zaraz po uruchomieniu FFXI wywrotka całego XP-ka. Co ja się z nim nie naeksperymentowałem...Sprawdźcie 4 razy laptopa zanim go kupicie a działanie FF na być jakimś tam kryterium wyboru...
Ogólnie - ACERY NA SMIETNIK!