moze nie pierwsze ale kolejne wrazenie z kh, core.
wczoraj mielismy guildiowy/alliancowy evencik w t3.
zebraly sie 2 warbandy i poszlismy kosic keepy w rvr zonie elfikow.
bez wiekszych problemow zajelismy jeden (pokazalo sie raptem kilka osob z destro).
zaczelismy przenosic sie powoli pod drugi ... no i zaczelo sie.
destro pojawialo sie coraz wiecej i wiecej (tak na oko z 50 osob).
duza czesc bronila zewnetrznych murow (niestety mialem bug'a z oil, nie moglem go targetnac, i duza czesc naszych padala pod brama
.
w miedzyczasie destro przeprowadzili sensowny atak z flanki rozwalajac polowe orderu. po 20 minutach walki pod murami
musielismy sie przeniesc i bronic keepa, ktorego zdobylismy na poczatku. byla obrona czestochowy, destro bylo juz chyba wiecej niz 50
po godzinie walki keep zostal przejety ;-/
(troche ciezko sie dostac z powrotem do keepa po tym jak sie padnie gdzies poza pierwszym pietrem).
opis troche chaotyczny, ale wlasnie dzieki takim akcjom war jest naprawde zajebisty (sw lvl20 i naprawde moglem zaaaabijaaac w t3).
2.5h czystej zabawy, gonitwy, massive rvr i small scale pvp (czasami trzeba bylo biec z respawnu i spotykalo sie przeciwnika w mniejszych grupkach po drodze).
nie liczylem dokladnie ile osob bylo w zonie rvr ale bylo ich naprawde sporo.
lag wystepowal ale o dziwo glownie przy obronie keepa (tzn wewnatrz keepa), w open przestrzeni wszystko smigalo ladnie i bez problemow.
o
alda oczywisce randomki beda robily scenariusze dla expa. w wolnej chwili sam tak robie.
ale wystarczy zebrac sie w gildii i isc do open zony a wtedy fun zapewniony.
nie wymagajcie od malych gildii/randomkow, ze sami beda biegac po zonie.
wczoraj wystarczylo 30min i pojawily sie ze 3 gildie ze strony destro i byl zajebisty fun.
czasami wystarczy przejac bo i juz zabawa sie rozkreca.