Mi się zajebiście podobało w The Wire, że chyba przez wszystkie sezony pojawia się tylko jedna postać w sposób całkowity "dobra" i "pozytywna" czyli Beadie Russel i jedna postac do gruntu "zła" czyli Russel 'Stringer' Bell. Całej reszty nie da się jednoznacznie przypisać do bycia czarnym albo białym charakterem.
A w ogóle to jeden z lepszych dialogów The Wire odbywa się w pierwszej scenie. "Got to. It's America, man." ;]
http://www.youtube.com/watch?v=zmIvu1yg3bU
Ale chyba z the wire jest jak ze star wars. Jedni je kochają, inni twierdzą że to lipa. I pewnie tak musi być. Ja po obejrzeniu wszystkich sezonów stwierdzilem, że jadę do Baltimore. ;]
Inna sprawa, że może się nie podobać serial, ale trzeba mu oddać to, że generalnie to jest dosyć uznaną i utytuowaną produkcją.