20 godzin tutoriala to jakaś bzdura tego recenzenta. Owszem co jakiś czas dochodzą nowe rzeczy i klasy ale żeby to nazywać tutorialem? To tak jakby cały Final Fantasy Tactics nazwać tutorialem bo odkrywamy nowe klasy.
Ze względów fabularnych nie mamy całej 6 osobowej ekipy razem wcześniej niż po około 20 godzinach gry i nie zachodzi potrzeba zmiany zawodników bo są rozdzieleni na różne drużyny. Fakt, że raz mamy kontrolę w 2 osobowej drużynie nad Hope a raz nad Lightning bo tak nam narzuca gra ale nazywać to tutorialem to gruba przesada.
Na otwartą przestrzeń gdzie można robić poboczne "misje" (idź i zabij stworka X oraz jego ekipę przydupasów) wychodzi się, uśredniając, w 30 godzinie gry, wcześniej jest tak jak wspomniano liniowość.
Nie ma steala czy briba, syntezowanie jest bardzo proste. Walki z reguły są łatwe (poza walkami z eidolonami) ale czasem żeby zrobić 5 gwiazdek trzeba się namęczyć.
Tak czy inaczej aby zrobić wszystko to 100+ godzin trzeba poświęcić, jak na każdego sensownego Finala. A to, że jest ładny i nie latamy non stop po miastach prowadząc arcynudne rozmowy o przeciekającym dachu z miejscowym dziadkiem to dla mnie osobiście tylko plus.
(oparte na 70+ godzinach spędzonych z japońskim FFXIII)