Właśnie miałem najśmieszniejszą bitwę w WoT w jaką grałem (przegraną niestety).
Układ sił był taki:
http://picasaweb.google.com/xkarol66x/WorldOfTanks#slideshow/5549565188000775650
Rozgrywka szła normalnie, do momentu gdy zostałem ja IS-3 (100%) i Tygrys 1 (60%)
Vs KT (100%), VK36, VK3001, T43, Pzk IV i dwie słabe arty.
Z tygrysem jedynką rozwaliliśmy ich KT ale natychmiast po tym padł nasz tygrys więc w czołgach było 6:1.
Myśle sobie - jest ok - to co było grożne wyeliminowaliśmy, została drobnica.
Rozwaliłem PzK IV, VK3001, dalej miałem z 80% HP więc spoko - zostały 4 czołgi.
Ale patrze - świeci mi się pod celownikiem cyfra "2".
Lookam - zostały mi 2 pociski AP i 4 HE tylko.
Pierwszego widzę VK36. Walę z AP - zostaje mu ok 30%.
Przełączam się na HE - pada po kolejnym strzale.
Zza górki wypadają obie arty, capują bazę i walą do mnie ale nie tracę na nie ammo bo jakby co je staranuję.
Zoostał 1 pocisk AP i 3 HE - będzie spoko jeśli strzelę celnie z bliska.
Odwracam się do T43, walę z AP - odbił.
Walę 2x z HE - zdejmuję mu w sumie 50%.
Został jeden pocisk HE - myśle sobie, dupa, przegrałem (poprzednie dejmowały mu po 25% HP).
Walę ostatni raz go w tył.
Ma 28% HP ale się zapalił i w chwile póżniej bum.
Zostało mi ze 20-30% HP.
Jadę w stronę arty capującej bazę, mam ją jak na dłoni ale nie mam ammo.
Nic to - tier2 rozwalę uderzeniem samym.
Goście walą do mnie jak do kaczki ale spoko - 80% base captured a mi zostało ze 30m (byłem na jednym skraju "koła" bazy a oni na drugim).
W tym momencie track poszedł (drugi raz w całej grze - a warto zobaczyc ile razy mnie trafiali).
Track się podniósł błyskawicznie, >95% base captured, rozpedzam się.
Ale ni chuja - już lufą dotykałem sturmpanzera jak zakończyło grę.
Kurde, takie emocje miałem tylko raz, dawno, dawno temu jak w T44 rozjechałem solo IS-4 (przed patchem oczywiście).
Na koniec obiecane podsumowanie:
http://picasaweb.google.com/xkarol66x/WorldOfTanks#slideshow/5549565276948682050