To kwestia mechaniki która IMO jest ok. W grze masz 2 rodzaje nieudanych trafień.
Odbicie - gdy grubość pancerza celu jest wieksza niż penetracja pocisku. Przy czym trzeba pamiętac, że razem z odległością MALEJE penetracja (nie znam dokładnych wartości ale na 400m ta penetracja jest ok 1/4 mniejsza niż średnia). Dlatego np. strzelając z Pantery, z działa z penetracja 200, do IS4 potrafimy się odbić nawet od boku jeśli odległośc jest duża. Dlatego też pantera2, T54, IS3 etc celując w bok Mausa mają z 300-400m celownik na żółto a z 50m na zielono.
Warto też pamiętać, że grubośc pancerza się zmienia dynamicznie, zależnie od kąta uderzenia. Cel z pancerzem 100mm nachylonym pod katem 45 stopni do toru pocisku zachowuje się jak pancerz o grubości 150mm. Dlatego np. 120mm pancerza frontalnego objektu 704 jest "wydajniejsze" niż 150-250mm JagTigera.
Rykoszet - gdy kąt pod jakim pocisk uderza w pancerz wynosi >70 stopni NIE MA SZANS na penetrację (chyba że penetracja pocisku jest 3x wieksza niż pancerz celu - wtedy jest MAŁA szansa na przebicie).
Dodaj do tego, że NIE ZAWSZE TRAFIASZ TAM GDZIE CELUJESZ i masz odpowiedź dlaczego czasami trafiają się "dziwne" rykoszety - pocisk "muśnie" cel nie mając szans przenieść swojej energii kinetycznej.
I to ma potwierdzenie w praktyce. Pograj pantera, tygrysem czy innym sprzetem z dokładnym działem i na dystansie 100-200m praktycznie się nie trafiają "dziwne" strzały bo masz w celowniku fragment wrogiego czołgu w który celujesz a nie cały czołg + kawałek okolicznego terenu
.
Zresztą ten brak celności ma też dobre strony. Uciekając przed IS4 ostatnio mijałem go bokiem i waliłem 2x na autoaim. W teorii miałem w celowniku jego wieżę więc nie powinienem go przebić ale pociski poleciały niżej i przebiły kadłub, mimo że "nie powinny"
Dodatkowo (ale to już tylko moje zdanie) jest coś takiego jak stabilność lufy. Jeśli wodzisz za celem cała wieżą (czy lufą TD) to masz mniejszą szanse trafić "w punkt". A jeśli wycelujesz z wyprzedzeniem i dasz ognia gdy czołg wiedzie Ci w celownik - trafisz częściej. Nawet w nieruchomy cel IMO opłaca się odczekać tą 1-2 sek dłużej niż trwa zmniejszenie celownika do minimum (przynajmniej mi się wydaje, że wtedy lepiej mi goście strzelają).
No i ostatnią rzeczą są komunikaty o trafieniu krytycznym bez dmg i bez zniszczenia modułów.
Jak ktoś tier 6-8 trafi w gąski IS4 to często ma info "trafienie krytyczne" a IS4 dalej jedzie i ma 100% HP. Nie znaczy to, że nic nie zrobił - zdjął HP określonej gąsiennicy ale nie na tyle, żeby ją zerwać (zazwyczaj następny strzał, nawet słabiutki, potrafi ją rozerwać i unieruchomić czołg).
Po naprawieniu gąska nie wraca już do pełnej sprawności i potrzeba mniej energii żeby ją ponownie zerwać. Z SU-152 walczyłem kiedyś z T54. Pierwszy pocisk AP poleciał w gąskę (i ją zerwał bez dmg) a kolejne pociski HE waliły "mniej więcej" w jego bok i po każdym strzale stawał z zerwana gąsiennicą. Jak innym razem waliłem od razu z HE to potrzebowałem chyba 3 trafień HE w bok żeby gąska wreszcie zaczęła padać.
Podobnie jest przy trafieniach w jarzmo działa, przyrządy obserwacyjne i mechanizm obrotu wieży - można je uszkodzić zadając dmg tylko modułowi a nie superstrukturze czołgu i można je trafić (trafienie krytyczne) ale nie zniszczyć od pierwszego strzału.