@Neonin - tanią prowokację względem mojej inteligencji pominę, by nie zniżać się do Twego poziomu. Powiem tylko tyle, iż jednym zdaniem wyszło z Ciebie całe 'kibolstwo'(takie w Twoim mniemaniu). Porównanie meczu do szkoły? Czyli jak syn/córka zapyta Cię co to znaczy "kurwa" po długiej przerwie z kolegami z klasy to będzie okej, a jak wyniesie to z ligowego stadionu to będzie be?
Sędziowałem mecze, głównie w trampkarzach - nie uwierzysz jak ciężko zapanować nad 10-12 latkami. "Wyjeb", "wybij kurwa", "ja pierdolę" - żółte kartki działały dosłownie na 3 minuty. Tu trzeba pracy u podstaw, jak w domu/szkole dzieciak nie usłyszy co jest dobre a co złe, czego mówić nie należy to stadion tego nie zmieni. A na pewno nie pogorszy. Szczytem szczytów był trener, który do swoich podopiecznych (under-11 bodajże) krzyczał "wyyyyyypierdol". Nie tu problem leży, a nie zabierając dzieci na stadion nie uchronisz ich przed potokiem przekleństw.
Cytuj:
brać przykład z miejsc cywilizowanych
O jakich konkretnie miejscach mówisz? Jakieś konkrety proszę. Mamy brać przykład z:
- Francji - kibice PSG, gdy klub w zeszłym sezonie "dołował" wywiesili transparenty: "jak spadniemy to was zabijemy" czy "PSG w drugiej lidze = zamieszki w Paryżu" (tłumaczenia nie dosłowne, ale oddające sens). Czy choćby przykład z zeszłego tygodnia, gdzie trener Bordeaux zrezygnował ze stanowiska, bo kibice chcieli pobić jego córkę. Wyobrażasz sobie artykuły w "głosie tel avivu" gdyby coś takiego miało u nas miejsce?
- Anglii - przykłady już podawałem. Do tego kibice Liverpoolu, wyrażając sprzeciw wobec fatalnej postawy piłkarzy tego klubu, 'ozdobili' ośrodek treningowy odpowiednimi napisami.
- Włoch - tradycją jest wbieganie kibiców na boisko po ostatnim gwizdku ostatniej kolejki i rozbieranie piłkarzy. Z tego co mi się jeszcze przypomina, piłkarze Atalanty musieli salwować się ucieczką przed własnymi kibicami, którzy chcieli ich pobić "w nagrodę" za osiągane wyniki. Kibicom Lazio nie raz zdarzyło się "obsztorcować" swoich pupili na
treningu, dając im wyraźnie do zrozumienia czym się skończą kolejne porażki.
- Holandii - jw. tylko, tak samo robili kibice Ajaxu. Nikt większego larum nie robił z tego powodu.
- Niemiec - przykłady także już dawałem. Do tego:
http://www.sport.pl/sport/1,65025,94528 ... olami.html
O kibicach Dynama Drezno nawet nie wspominam - któregoś dnia, gdy piłkarze tego klubu przyszli na trening zastali tam 11 symbolicznie wbitych krzyży w płytę boiska...
- Hiszpanii - oj kibice Realu także potrafili wejść na trening, naubliżać i grozić piłkarzom.
- Bałkanów - 11 wykopanych grobów na boisku treningowym Hajduka, piłkarze rozebrani "do rosołu" na treningu przez kibiców Dynama Zagrzeb.
- Austrii - akcja "Pyrotechnik ist kein verbrechen" - pirotechnika to nie zbrodnia, w obronie kibiców stanęli nawet piłkarze wychodząc w koszulkach z takim napisem. W Polsce zakłamane media nie wspomniały o tym ani słowa.
Widzisz, to co mamy u nas nie jest jakimś ewenementem, co próbują kreować prorządowe media sugerujące gawiedzi, iż na zachodzie, się "z chuligaństwem uporali". Wszędzie są incydenty.
No właśnie INCYDENTY. Porównaj sobie ilość meczów w weekend do ilości zadym. Wyjdzie niewielki procent. Ale u nas jest to przesadnie rozdmuchane.
Cała różnica polega na tym, iż Ty (i reszta, a przynajmniej większość) swoje rewelacyjne osądy i domniemania opiera na podstawie prasowych artykułów. W zeszłym roku stuknęło mi 18. lat wojaży po stadionach. Mogę pisać o tym w oparciu o fakty, o to co przeżyłem. Włos mi z głowy nie spadł. A Wy sugerujecie, że żyłem w jakimś mirażu, i przez ten czas moje życie wisiało na włosku. Ogarnia mnie pusty śmiech. Nasuwa mi się na myśl typowy niedzielny obiad w polskiej rodzinie gdzie szwagier mówi:
"- kurwa, na tych polskich stadionach to tylko zadymy, bluzgi, wulgaryzmy...
- no co Ty, byłeś gdzieś wczoraj?
- nigdy nie byłem, bo tam same zadymy, bluzgi, wulgaryzmy..."
Serio - zmatuję wszystkie Wasze argumenty prostym "chodźmy na mecz"...
Bo na razie to jakbym opisywał kolory niewidomemu... Wyjazdy z jakimiś incydentami, których - jak się możecie przekonać, pełno jest wszędzie, tylko w innych krajach nikt z tego powodów nie zamyka stadionów, nie trąbi o tym w prasie...
Ja piszę o tym co przeżyłem, Ty o tym co wyczytałeś. Nie widzę platformy do rozmowy.
@Profeta
Chodzę do teatru i na stadiony - jestem "jeszcze lud" czy "już ludzie"?
Tak, bo na stadiony chodzą tylko troglodyci bez mózgu. A weź się zainteresuj sprawą kibiców GKS Katowice i pobiciem na stacji Mydlniki i sztuką, którą wystawili... Poczytaj relacje kibiców z tamtego zdarzenia, zobacz jak bandyci w mundurach okradli i pobili kibiców.
Tusk tej wojny z "kibolami" nie wygra. W Anglii to przeszło(tzn. usunęli jakieś 95% hoolsów ze stadionów, ale nie wygrali z ichniejszą chuliganką), bo w miejsce chuliganów pojawili się "popcornowcy", ale w Anglii kibic ma co oglądać. U nas niedzielny kibic, jak już z mediów dowie się, że jest bezpiecznie i spokojnie pójdzie na mecz raz czy dwa. Zobaczy poziom, więcej nie wróci. Skarbnicy klubowi szybko to przeliczą - lepiej mieć na stadionie 5000 "kiboli", którzy kupią bilet "za dychę", niż 2000 pikników, którzy kupią bilet za 20 zł, ale po dwóch porażkach więcej się nie pojawią.
Tylko rządowi wydaje się, że jak pogoni z trybun fantyków w ich miejsce pojawią się grzeczni kibice. Jeśli się pojawią to tylko na krótko. Bo tam nie ma co oglądać. A jak zabraknie śpiewów, opraw, transparentów - całej tej otoczki, którą zawsze gotowali kibice spod znaku "ultras" - to pikniki uświadomią sobie, iż w cenie biletu nie kupili atmosfery. Że to trzeba stworzyć. I więcej nie wrócą. Wybudujemy stadiony na Euro 2k12, ale te stadiony nie będą się zwracać (bo po co iść na mecz - 'poziom mizerny, a oprawy nie uświadczysz'). Ciekawe co wtedy zrobi rząd...
Będzie dalej mydlił oczy "problemem kibiców"? Pewnie tak, bo:
http://g2.arkowcy.pl/gal_00687/0x600/dsc_0867.jpg