Deshroom napisał(a):
Havok napisał(a):
Ciesze się, że przestaniesz kraść z neta. Podobnie ma się sprawa z paliwem, jeśli cię nie stać to przestaniesz kupować
nie widzę związku, ludzie kradną z neta nie dlatego że ich nie stać na kupno w sklepie tylko dlatego że można
nie przestane kupować ropy tylko marudzę że jest sztucznie zawyżana jej cena mimo sytuacji w iranie
odnosnie opozycji, wolałbym zeby skupila sie na ważniejszych rzeczach niz acta i brzoza. czyli np na ropie albo vacie albo emeryturze w 67 roku zycia
Ludzie "kopiuja" z roznych powodow. Nie nazywam tego kradzieza z powodu definicji kradziezy jako takiej. Nienazwalbym kradzieza braku zakupu danego produktu przezemnie, bo wtedy musialbym isc siedziec zaraz po urodzeniu.
Niektore materialy nie sa u nas dostepne. Amerykanskie seriale nie sa retransmitowane u nas. Nie ma ich na DVD. Jakby trzeba bylo, to moze bym zaplacil, no ale przeciez po co budowac platforme dystrybucji podobna do itunes, jak mozna robic drakonskie prawa i probowac drzec kase. iTunes i tak nie byl przez dlugi czas dostepny u nas.
Zdolnosc do 'kopiowania' jest wypadkowa wygody dostepu do produktu oraz ceny do zdolnosci finansowych danej populacji. Gry na PC kosztowaly kiedys po 200zl (teraz tez, hellou SC2), po 100-129 sprzedaja sie znacznie lepiej. Ale i tak zarabiajac 2000€ latwiej jest wydac 50€, niz zarabiajac 2000zl wydac 129zl, nie?
To sa bariery, ktore dla skostnialego aparatu korporacji, ktory wychowal sie na produktach pakowanych w pudelka jest bariera nie do przeskoczenia.
Zobacz na steam, ludzie kupuja mase gier, czesto drozej niz w sklepach, tylko dlatego ze maja usluge, ktora to integruje, i wygode dostepu.
Zobacz na iTunes, ludzie kupuja mase piosenek, bo jest wygodnie, bo moga kupic tylko te, ktore im sie podobaja, i jest tanio. A na dodatek moga to jednym kliknieciem wrzucic na swoj lansiarski gadzet.
Ale czesc ludzi tego nie rozumie, i woli wydac gore kasy na lobbing idiotycznych przepisow, na poszukiwanie sprawcow, zeby koniec koncow zamknac pana jurka za to ze puszczal najnowsza plyte dody u siebie na dzialce i istniala mozliwosc ze slyszalo ja wiecej osob niz dopuszcza 'uzytek osobisty'.
Przemysl filmowy wyrosl na piractwie. Wiele karier wyroslo na tym ze mogly zaistniec w serwisach o duzej ogladalnosci, ktorej by tam nie bylo bez 'szarej strefy'. Wiele produktow sprzedalo sie lepiej po tym jak ta czy inna grupa wypuscila wersje 'testowe/odsluchowe'. Duzo rzeczy sprzedalo sie lepiej BO NIE MIALO DRM (wiedzmin, radiohead). Duzo rzeczy sprzedalo sie bardzo dobrze bo mozna bylo zaplacic WEDLE MOZLIWOSCI (humble bundle, wystepy komika w stanach).
Wiec jednak w erze SZALONEGO piractwa, artysci i wytworcy oprogramowania MOGA zarobic, i to znacznie wiecej, niz jesli by mieli wspolpracowac z wydawcami.
Koniec koncow wszystko sprowadza sie do starego marketingowego powiedzenia: dostarczyc odpowiedni produkt, o odpowiedniej jakosci, odpowiednim ludziom, w odpowiednim czasie i za stosowna cene.
I ludzie to kupia. Bo latwiej jest kupic gre na steamie za 10€ niz palowac sie z warezem i ryzykowac infekcja komputera i wizyta policji. Za 50€ juz tak latwo nie jest.
Nikt jescze nie skalkulowal ze lepiej sprzedac 1m kopii za 10€ niz 50k kopii za 50€ i wydac kolejny 1m € na walke z piractwem, i krzyczec mocno ze piraci kradna.
Done.