Bodziu napisał(a):
@Ravushimo - Apteki tez nie sa swiete, kompletnie nie znaja sie na przepisach, szczaja w gacie ze strachu.
Apteki niestety podlegaja pod skorumpowane Rady Aptekarskie. Tam siedzi klika bzdurokratów.
To Naczelna Rada Aptekarska postanowiła kwestię "ustawy nfz" zbagatelizować, mimo że sami aptekarze tłukli o tym od kilku miesięcy.
Musisz pamiętać, że z refundacji niestety aptekarze żyją.
Kupujesz lek po 400zł, sprzedajesz po 16zł i czekasz aż NFZ spłaci Ci 432zł (taki akurat przykład z dupy). I tak - marże są aż tak żenująco niskie. Tylko, że jest to ruletka, bo NFZ może odrzucić receptę jak coś się jakiemuś bzdurokracie nie spodoba. Ba - może cofnąć refundację, naliczyć odsetki i nałożyć karę znacznie przekraczającą roczny zysk apteki.
Przed 2012 nie było tak źle, bowiem organem rozstrzygającym spór pomiędzy apteką, a NFZ był sąd. Od 2012 ustawa jasno określa, że spór rozstrzyga... NFZ.
Co z tego, że rudy chuj coś obiecał. On już wiele obiecywał. Wydali tak poronioną ustawę i trzeba się jej niestety trzymać.
To nie jest tak, że aptekarze zarabiają krocie. Ludziom wmawia się ten mit, a ludzie wierzą, bo leki są drogie. Co z tego, że potrafi być lek za 800zł, a marża 16zł (tzw. marża progresywna - narzucana ustawowo).
Jak lek się przeterminuje to zgadnij kto jest w plecy te 800zł.
Zysk miesięczny w przeciętnej aptece (czyli takiej osiedlowej, nie blisko przychodni) to rząd 3-6k. Dzieląc to na dwoje pracowników - nie są to jakieś kokosy.
Faktem jednak jest, że NIA to banda pizd. Grube baby przywiązane do ciepłego, urzędniczego stołka. I to oni w mediach reprezentują interesy aptekarzy, bo aptekarze są związani taką umową (na podstawie rozporządzenia NIA jako jedyna instytucja wydaje pozwolenia na prowadzenie apteki).
Neonin: niestety wydaje się, że ZUSu nie można zamknąć, ale...
Jeśli nie postawi się teraz grubej kreski i nie wykorzysta reszty oszczędności i możliwości prywatyzacji to za 10 lat będzie tylko gorzej. Ta instytucja i tak upadnie i będzie niewypłacalna. Lepiej założyć, iż obecni emeryci przeżyją średnio jeszcze 10 lat i ujebać ZUS, starając się nadal im wypłacać emerytury z rezerw finansowych, a kolejnym pokoleniom dać wolny wybór odnośnie formy oszczędzania. Tak - ucierpią obecni 50latkowie. Tylko wiesz co? I tak ucierpią, bo już nawet nie wierzą, że czeka ich jakakolwiek emerytura za te 15 lat. A przez te 15 lat można jeszcze trochę odłożyć zamiast na ZUS to na konto/lokatę. Plus - ich dzieci/wnuki będą mieć więcej w kieszeni więc zamiast umowy społecznej, obowiązywać będzie umowa rodzinna , w której będą mogli liczyć na jakąś pomoc na starość.
Niestety - nie ma złotego, bezbolesnego środka. Jednak rozjebanie ZUSu teraz będzie mniej bolesne niż jego upadek za 10-15 lat. Bo przez 10-15 lat koszta utrzymania tego kurestwa wciągną resztę jakichkolwiek rezerw finansowych i wówczas obudzimy się już w ciemnej dupie. Emeryci nie będą mieć oszczędności, emerytur, a z braku jakichkolwiek możliwości ich dzieciom ciężko będzie wspierać finansowo, bo na to trzeba się przez kilka lat jednak przygotować (nie wierzę, że po likwidacji ZUSu i obowiązkowego ubezpieczenia emerytalnego pracodawcy od razu przerzucą ten koszt do wynagrodzenia - raczej zwiększą wydajność przedsiębiorstw poprzez zwiększenie obsady, reforma musi przebiec w miarę płynnie, a nie z dnia na dzień jak n-ty prezes ZUS powie "no kurwa nie mamy już kasy, więc zwijamy żagle").