sula - ale co z tego?
To przecież nie są żadne argumenty, a nasz rząd zachowuje się tak, jakby chciał by Polska zajęła pierwsze miejsce w rankingu krajów o najwyższym obłożeniu podatkami. I na wszystko reaguje w jeden sposób - podnieść podatki, znieść, ukrócić wszelkie ulgi.
Przykład sprzed 3-4 lat gdy pojawiały się pierwsze oznaki kryzysu:
UK - obniżono VAT by boostnąć popyt i zwiększyć wpływy do skarbu państwa
PL - podwyższono VAT by zwiększyć wpływy do skarbu państwa
Zresztą Polski imho nic nie uratuje, a obecny rząd to raczej ostatni gwózdz do trumny: rozbudowanie biurokracji państwowej w ciagu zaledwie kilku lat o kilkaset % - aktualnie mamy na utrzymaniu 500 000 pracowników administracji, z których każdy zarabia średnio 4 000zł miesięcznie. To 2 mld złotych obciążenia miesięcznie. Kto to płaci? My - podatnicy. Przypomnę tylko, że jeszcze nie tak dawno mieliśmy 150 000 urzędników państwowych. A co śmieszniejsze to w ramach "walki z biurokracją", programu wdrażanego przez samego Tusk-a.
Aktualny problem = masowe przenoszenie wszelkich form działalności za granicę, gdzie obciążenie podatkami jest nawet kilkukrotnie mniejsze. I to nie tylko do UK/Niemiec tak jak pisze Sula, ale np. na Litwę. I znów zamiast firma płacić do polskiego skarbu państwa to zasila skarb obcego państwa.
A ci co nie przeniosą - cóż zbankrutują, bo nie będą w stanie konkurować z firmą z Litwy/UK czy Niemiec..
A kilka lat wcześniej mieliśmy masowe wyjazdy młodych ludzi za granicę.. Kilka milionów podatników państwu ubyło. A emeryci i renciści zostali...
Do tego dołożyć trzeba przyrost naturalny na poziomie jednym z najniższych w Europie - ale tak to jest jak młoda para zarabiająca duużo powyżej średniej ale mająca kredyt na mieszkanie nie utrzyma się za chiny ludowe z jednej pensji (to akurat z życia wzięte). A co powiedzieć o ludziach którzy zarabiają średnią lub poniżej? Cywilizowany kraj pomaga, u nas się krzyczy że głupie becikowe to socjal, socjal to socjalizm, a my przeca chcemy kapitalizmu... No to go mamy
A co lepsze dalej z klapkami na oczach brniemy uparcie wciąż w tym samym kierunku. Nie bacząc na to, że odnosi to odwrotny od zamierzonego skutek...