Z urzędu pracy dla ludzi z statusem bezrobotnych chyba nadal jest, przynajmniej pół roku+ temu było, bo znajomi rzucali studia, żeby się na to załapać (jak się studiuje jest się nieaktywnym zawodowo, a nie bezrobotnym).
Do 20k tylko, że można było wydać na jakiś specjalistyczny sprzęt potrzebny do pracy. Jakaś długa lista była na co nie można było wydać tej kasy.

jest na rozpoczecie dzialanosci ale trzeba sie starac w styczniu i w sumie miec uklady bo ciezko dostac podobnie jak ze stazem. dryga lepsza sprawa jest dofinansowanie na otwarcie dzialanosci w obszarach malo zamieszkanych dobre dla firm internetowych itp. budujesz sobie wyjebane biuro na zadupiu z fajnym zapleczem socjalnym, kurier dojedzie dostawa dojedzie klienta masz z neta. mozna bylo wyrwac dobre 200k. Inna fajna sprawa jest dofinanswoanie na groturystyke ale musisz byc rolnikiem a z tym gorzej. budowales dom albo remontowales niby pod agroturystyke wieszales tabliczke wolnych pokojow brak i tyle to bylo ladnych pare lat temu teraz pewnie sa mega lepsze mozliwosci trzeba tylko poszukac.

w sumie to mocno oplaca sie byc rolnikiem,sam KRUS to juz duzy benefit

ale wymagania chyba nie sa male

Już od jakiegoś czasu nie interesuje się tematem, ale dalej jeszcze można coś wyrwać.

Z dotacjami unijnymi na większe kwoty jednak radzę uważać. Wiadomo, że to wszystko to jeden większy przekręt i mnóstwo kasy idzie pod stołem, ale warto pamiętać, że tam najpierw trzeba wydać żeby później dostać. Z mojego doświadczenia powiedziałbym, że żeby czuć się w miarę bezpiecznym to najlepiej byłoby mieć tak z 35-40% kwoty, o którą się wnioskuje, bo często gęsto są opóźnienia w wypłatach transz a plan musisz realizować i kasę wydawać (można tu kombinować oczywiście, ale tak generalnie to różnie bywa).

A co do dofinansowania na założenie działalności to dalej można dostać trochę kasy (ilość zależy chyba od miejscowości, ale w porywach do 18k chyba), i tak, trzeba być zarejestrowany jako bezrobotny. Ale tutaj mam te 2 ciekawe anegdotki:
- znajomy pracował na umowę o pracę w Opolu, a zarejestrował się jako bezrobotny w jakiejś małej mieścinie gdzieś na Dolnym Śląsku i dostał 18k nie wiem jak to działa, że tu można pracować a tu być bezrobotnym ale widać można...
- znajoma składała wniosek o dofinansowanie na założenie działalności o 18k i całość kasy chciała przeznaczyć na zakup 1 monitora (eizo). Kobietki w urzędzie nie mogły tego pojąć, ale uparła się, złożyła i dostała. Co ciekawe, dofinansowanie dostała w Karpaczu, a normalnie pracuje we Wrocławiu, więc jak ma zapowiedzianą kontrolę to musi pakować monitor i go zawozić do Karpacza.

Więc generalnie jak się chce to się da, ale trzeba trochę pokombinować, bo jak jesteś za uczciwy to głównie możesz dostać po dupie i stracić czas i pieniądze.

Mnie generalnie wkurza to, że nawet jak mam pomysł na biznes, który chciałbym przetestować przez 4-6 miesięcy, to trzeba zakładać działalność i srać się z ZUS-em itd. Plus oczywiście według UE i naszych urzędów idealną osobą do założenia firmy jest bezrobotna niepełnosprawna kobieta po 50tce z wsi poniżej 5tys mieszkańców znajdującej się w rejonie o wysokim bezrobociu (przesadzam ofc, ale jak czytasz te wytyczne...).

Mam natomiast inne pytanie - czy ktoś wie jak to jest z zakładaniem działalności przez kobiety, które planują zajść z ciążę żeby dostawać te kilka tysiaków od państwa miesięcznie przez okres ciąży? To faktycznie działa?

rotfl - 100% polak


A co do znajomego z pierwszego przykładu - gratuluję mu wyobrazni. 5 lat srania po gaciach - jak go pierdolną (a pewnie pierdolną, bo kontrole w Polsce są częste, gęste i dokładne a do tego na start jesteś traktowany jak przestępca i musisz udowadniać swoją niewinność) to odda wszystko z odestkami + dostanie ładną karę finansową. Za głupie 18k....

Cóż, nie nasz sytuacji, ale poniekąd rozumiem komentarz.
Jeżeli panna planuje po urodzeniu dziecka zakładać tzw uniwersytet dzieci to dlaczego nie miałaby wcześniej założyć działalności, w trakcie ciąży odłożyć kasę którą dostaje od Państwa i później mieć podstawę finansową do spokojnego przetrwania pierwszego roku istnienia firmy, który jest najcięższy?




Zgadzam się, dlatego też nigdy sam nie zdecydowałbym się na coś takiego.
Z drugiej strony nie znam znajomej osoby prowadzącej działalności, która robiłaby to w 100% "uczciwie" nie próbując oszczędzić na czymś kasy, czy to przez wzajemne podbijanie sobie delegacji, czy też "zabaw" z fakturami czy stanem magazynu.

Ja sam podchodzę chyba trochę zbyt analitycznie do sprawy i nie podejmowałbym takiego ryzyka, dlatego też nigdy nie zdecydowałem się na otwieranie firmy.

Ech, zajebiscie byloby jakby w polsce mozna bylo przetestowac dzialalnosc przez 4-6 miesiecy, a nie od razu sie ze wszystkim jebac ;/ to pewnie sam moze bym chociaz sprobowal.

Czym to testowanie miałoby się różnić od 'jebania z tym wszystkim' ?

zusem, ksiegowoscia zapewne.

exploitowane by to bylo pewnie tak,ze szybko by zrezygnowali

No to ja podejrzewam, tyle, że chodzi o konkrety.

Bo obniżona stawka Zusu do jakiś 200 zł czy coś to już teraz jest przez pierwszy rok.
Księgowość też można w małej firmie załatwić ryczałtem czy zwykłą księgą przychodów - rozchodów chyba. Szczególnie na początku działalności, a na bardziej szczegółową przejść w razie potrzeby później.

Nie trzeba pełnej prowadzić od razu.

Z tym, że przyznam się nie siedzę w księgowości M&Ś firm także nie wiem jak to teraz jest.

Nie 200, a 400zł, nie rok, a dwa lata.
Księgowość jednak również kosztuje.

Zresztą - zobaczcie raporty gusu ile się w tym roku firm zamyka. God bless tuskomatołki i zieloną wyspę.

pierwszy lepszy linkzor w google.

http://plutos.org.uk/wlasna_firma_w_uk.html

"Chcesz założyć firmę w UK – nic prostszego. Wystarczy zostać „self-employed” - samozatrudnienie i będzie to Twoja pierwsza firma w UK. Aby się zarejestrować trzeba wypełnić i wysłać formularz do HM Revenue and Custom lub też zadzwonić i zarejestrować firmę w UK przez telefon w kilka minut. Oczywiście do 3 miesięcy nie musisz się rejestrować, a możesz prowadzić swoją działalność, czyli masz okres próbny. Coś takiego nie jest do pomyślenia w Polsce, gdzie zanim dokonasz wszystkich formalności rejestrujących, to już musisz płacić ZUS, nie mówiąc o tym, że pomysł może się okazać mylny i mamy mały kłopot. Jeśli nawet chcesz mieć sklep internetowy to też musisz się zarejestrować (firma pl)."

taaa, tez myslalem,zeby na walku otworzyc sklep internetowy jako firma w uk i wysylac z polski przez firme kumpla (ma na dzialalnosci pare rzeczy juz podpiete,to by sobie dopisal jakies uslugi logistyczne) - da sie to zrobic,ale troche pieprzenia sie jest z vatem itd, jesli sie nie jezdzi pare razy w roku chocby odwiedzac kogos w UK, to sporo zachodu jest i dodatkowych kosztow

Ta jakby wśród Anglików nie było takich samych pijawek. Przecież socjal bez podejmowania pracy ciągną tylko Polacy w UK.

Mark idąc po zasiłek samych Polaków spotyka

No ok. Pomyliłem się.

Wprowadzenie jak High pisał krótkeigo np, 3 msc okresu próbnego zupełnie bezskładkowego może być nie głupim pomysłem.

Myślę, że nawet 6 miesięcznego. Na koniec tego okresu należałoby przedstawić jedynie uproszczony bilans wpływów i wypływów (chociażby zwykły raport kasowy + wyciąg bankowy) i od tego odprowadzić podatek dochodowy. Wierzę, że księgowi za niewielką lub nawet zerową opłatą wyłapywaliby takich klientów oceniając rentowność danego przedsięwzięcia (3 miesiące to troszkę za krótko na wnioski) i wyliczając prognozy dla wchodzących na rynek biznesów.
Jedna nieudana próba na 3 lata. Po udanej próbie zaś minimalnie pół roku przerwy (na konkretne rozruszanie biznesu) i możliwość eksperymentu z czymś kolejnym.
Dotacje PUP przyznawane tylko tym, którzy próbę przejdą, a nie pani Basi, która nie ukończyła nawet zawodówki i chciałaby zostać fryzjerką/kosmetyczką.
Tylko, że rozjebałoby to system statystyk w Polsce i urzędach. Bo przecież z nieudanego biznesu X pana Zenka US ma należny podatek (którego nie ma z czego ściągnąć, ale w budżecie powstają wirtualne pieniądze).
Przydałoby się też do tego doradztwo - czy po okresie próbnym przejść na DG czy może jakąś formę spółki. Przy staraniach o dofinansowania zaś przynajmniej podstawowe szkolenia z zagadnień księgowości (rozpierdziela mnie jak ktoś nie rozróżnia VATu, dochodówki i ZUS).
Zalety takiego rozwiązania:
- przy starcie firmy banki miałyby już dostęp do zeznań o rentowności przedsięwzięcia - możliwość sensownego kredytowania startupów
- zwiększanie jakościowej konkurencji w usługodastwie
- rozruszanie gospodarki
- zmniejszanie marnotrawienia pieniędzy podatników na dotacje, na z góry skazane na porażkę "biznesy"
- zwiększenie świadomości społeczeństwa

"Wady":
- brak VATu na okresie próby, więc teoretycznie fiskus nie dostaje fragmentu podatku, ale... można zachęcić początkujących biznesmenów do rozliczenia (poprzez odliczenia chociażby) VATu już po okresie próby
- należałoby wprowadzić limity obrotu, powyżej których należy w ciągu 7 dni przejść na normalną formę prowadzanie firmy, aby uniknąć przekrętów wśród budowlańców itp.
- potrzebne będą ograniczenia względem strategicznych dla regionów oraz konsumentów typów działalności (finanse, transport, budowlanka, produkcja)

Wymagałoby to jednak zmienienie postrzegania świata przez urzędników. Na stanowiskach nie mogłyby już zasiadać ciocie, kuzynki i żony kolesi z układu tylko osoby kompetentne, będące w stanie doradzić i posiadające odpowiednią wiedzę.

+ pewnie na samym poaczatku rząd moglby sie pochwalic spadkiem bezrobocia ;d ibyloby punktem odniesienia w kolejnych latach, chuj, zeby wzroslo po 3 miesiacach ;p

Wiesz, generalnie to ja również mam czasami dość jak widzę, jak ludzie ciągnę kasę, ale sam pytałem akurat w kontekście trochę innego przypadku - o którym zresztą nie chce się rozpisywać.

A kasę ciągną wszędzie, w PL, UK, USA i gdzie się da.
W tej chwili siedzę chwilę w USA i ostatnio dziewczyna wyrabiała sobie SSN, więc w tym ichnim urzędzie mieliśmy okazję zobaczyć też piękne kolejki po zasiłki bo np ktoś się za bardzo spasł.

W ramach dodatku mogę też dopowiedzieć, że akurat za nami usiadły dwie prostytutki, każda ważąca po około 140-170kg, które opowiadały sobie nawzajem co wczoraj robiły swojej klienteli, no a dzisiaj przyszły po jakiś zasiłek. Wrażenia - bezcenne.