Policja generalnie wszystko zlewa. Nawet pomijając nocne krzyki kiboli bądź też studentów trubadurów, to raz miałem sytuację, że jakaś kobieta zaczęła się wydzierać na ulicy "pomocy ratunku". Sam mieszkam na 10 piętrze, echo roznosi się na maksa i ciężko zlokalizować co jak i skąd. Dzwoniłem na policję, żeby zrobili trochę rundek po osiedlu - pojawili się 2h później. W międzyczasie sam przeszedłem się wokół (zresztą nie tylko ja, ale kilka osób wyszło zobaczyć o co chodzi) ale nic nie widziałem i nie wiem co tak naprawdę się działo. Ale chyba nieźle pokazuje to poziom zaangażowania naszych stróżów prawa.
Dyskusje z grupami pijanych ziomków/kiboli - powodzenia w wytłumaczeniu komuś, kto pije i zgrywa kozaka z pieniędzy rodziców/ewentualnie babcinej emerytury, że za 4h musisz wstawać do roboty. Pewnie jak za kilka lat o 4 rano będzie jechał busem na budowę czy sprzątać w markecie to zrozumie, ale też nie jest to na 100% pewne.
Pozostaje:
1. Przeprowadzić się do strzeżonego osiedla/własnego domu/lepszej okolicy.
2. Być upierdliwym dla władz i pisać o tym do gazet.
Nic innego nie przychodzi mi do głowy.
Zanieczyszczanie/spryskiwanie jakimiś śmierdzielami nowo co zrobionych ławek, placów zabaw itd mija się z celem. Patrząc w ten sposób to lepiej tego nie robić tylko rozciągnąć drut kolczasty i wydzielić wąskie przejścia. A chyba chodzi o to, żeby normalnie żyć. :/