ja z multi pamiętam tylko ut99 w szkole ;]

Atari 8-bit:

1. Mózgprocesor, AD 2044, Władcy Ciemności, Barahir i generalnie przygodówki z LK Avalon - po prostu inny świat, totalna wirtualna przygoda z konkretną fabułą
2. One On One - koszykówka, totalna fascynacja
3. Kariera / Panowie i Poddani - w tym drugim grzebałem w kodzie w Basicu godzinami, i dodawałem swoje proste modyfikacja

Amiga u znajomych:
1. Sensible Soccer
2. Wings Of Fury
3. North & South
4. Cannon Fodder

PC:
1. Diablo I - pierwsze zetknięcie z multi w necie na BN, odjazd przez dłuugi czas i rachunki za telefon i callback masakryczne, a w efekcie ban na internet
2. GW1 - pierwsze poważniejsze granie w sieci i pvp, przedsmak mmo
3. WOW - totalny odpał, otwarty świat i pierwsza gra z abo, setki godzin na raidach w vanilli i tbc
4. NBA Live a potem 2K - koszykówka zawsze rządzi

Te gry wyrwały najwięcej czasu, ale do tego wora można oczywiście wrzucić sporą część gier wymienionych wcześniej.

Tak.

Mi po pierwszej dluzszej sesji z descentem krecilo sie w glowie.

Gowniarzernia! Ja to w podstawowce moglem sobie najwyzej porysowac kwadraciki w BASICu...

Bardzo ciekawy topic, bardzo duży ładunek wspomnień wprawiających w przyjemny stan nostalgii i tych wspaniałych momentów z tysięcy spędzonych godzin w grach dzieciństwa, dorastania, dorosłości. Stalkuje to forum od wyjścia WoW Vanilli, a dołączyłem przy premierze AoC. Teraz jako 29 latek mam zupełnie inne gusta lecz "kręgosłup gracza" pozostaje mi twardy cały czas.

Szczęśliwy posiadacz Amiga CDTV ciekawscy niech pogooglują co to za wynalazek (pewnie się gdzieś kurzy u rodziców), brak możliwości robienia Save`ów ....
1. North & South
2. Settlers 1
3. Street Fighter ktorys
4. Franko
5. Kupiec -> http://www.gry-online.pl/S016.asp?ID=20820
6. Wing Commander I !!!
7. Cywilizacja I !!!!!!!

Czasy PC, ech naprawdę tych gier jest tak dużo bo to przecież tak długi okres przez te wszystkie lata, ale niech będzie Top3 by hours spent i honorable mentions poniżej.

Top3:
1. bezpapelacyjnie WoW Vanilla – rajdowanie do późnych godzin, rajdowanie smoków (telefon na studiach: "Smoki up, LA się już zbiera za ile możesz być?" ech te czasy), world pvp, eventy, farmy, rajdy na stolice, ech .... stare dobre czasy z Zakonem Elune i Low Kick (dla ciekawych Iduakil – at the time druid, starszy brat "żółtego" – Darkomen`a paladyna GM z LK)
2. Seria Civilization – moja top 1 gra wszechczasów!!! Civ2, Civ4, Civ5!!! CUDA!!! może i więcej czasu niż w WoW, ale WoW wygrywa tymi genialnymi wspomnieniami
3. RPGI od Black Isle – czy muszę tłumaczyć? Fallouty, Baldurs Gaty, Icewind Dale, esencja dobrych RPG!!!! (Project Eternity wink at you!)

Honorable Mentions:
1. HoMM3! (nie muszę tłumaczyć, pewnie wielu z Was grało na hot seat z kumplami ze szkoły)
2. Age of Empires 1 & 2 (pozdrawiam Swojego Z-ca Dyrektora z podstawówki z którym pykaliśmy w AoE 1 na infie po sieci )
3. SC 1 i 2
4. Warcraft 2 i 3
5. Europa Universalis 1 i 2
6. Total Wary
7. Diablo 1 i 2 (w 3jkie nie grałem, lucky me )

Teraz jakoś od zagrania w TES:Skyrim (mój pierwszy TES, dont kill me!) i darmówce z CDA – Dead Island mam smaka na takie właśnie otwarte gry sandboxowe (gram jak chomik, wszystko sprawdze, zwiedze i gromadze skarby ... my precius ). Lecz stare miłości w nowych odsłonach – Civ5, SC2, F:NV dają nadzieję, że gaming wyjdzie z tępej fazy CoDów i innych klonów FPS`ów (no offence do nikogo..... po prostu tego nie trawie, pewnie jestem uprzedzony, ale jak czytam o grach w prasie to mam wrażenie, że gdzieś z 50% z nich to jakieś FPS-y).

EDIT: Hahah nie ma to jak sig z 2008 roku!!!

Spoko post. Wiekszosc tytulow wymienionych gralem. Z fpsami się tylko nie zgodze, ze tego pelno w newsach, zwłaszcza o dobrych ;] Albo przestałem zwracać uwagę.

http://www.gram.pl/artykul/2013/08/08/u ... ltra.shtml
apropos nostalgii

Tak jak napisałem, pewnie jestem uprzedzony, albo po prostu tak jak to widać po mojej liście jestem fanatykiem strategii, więc to raczej to .... średnio mi podchodzą FPS-y.

Bardziej pasowaloby narzekanie na brak nowych fpsow bo jest... SC2 i CoH2 i nic ;]
reszta moba.

Może wolfenstain od bethesdy będzie dobry

Single to cos tam się znajdzie by pograc, gorzej z multi. Przynajmniej dla mnie.

Jeśli chodzi o mnie to zacznę może od Age of Empires 2. Była to jedna z pierwszych gier w jakie grałem (pierwsza to było diablo 2 ale miałem wtedy pare lat i nie wiedzialem co sie tam dzieje ). Pamietam ze za dzieciaka będąc u ojca napierdzielałem w to całe weekendy. Jak dostałem na komunie swój pierwszy komputer to pierwszą grą jaką zainstalowałem był właśnie AoE2. Potrafiłem grać kilka godzin w jedną planszę (6 plansza kampanii Williama Walace) i budować fortyfikacje Każdy kompleks budynków otaczałem murami bo "bałem się że mnie zaatakują" xD Bardzo często wracam do tej gry, kiedyś bawiłem się w robienie do nich mapek ale nigdy nie umiałem ich skończyć (najfajniejsza część czyli robienie całej mapki itd. robiło się przyjemnie ale jak miałem robić triggersy to najczęściej odpadałem ).

Inną grą którą bardzo często wspominałem była Shaiya, moje pierwsze prawdziwe MMO w które grałem z kolegami z klasy. Przesiedziałem przy tej grze mnóstwo czasu (gimnazjum, wiec miałem dużo wolnego ), założyłem gildię która była największą gildią polską na serwerze (Alliance of Poland xD), poznałem tam też wielu fajnych ludzi i cholernie żałowałem że zrezygnowałem z gry (wychodził wtedy Rohan i myślałem że będzie lepszy. cóż, nie był), ale gdy chciałem wrócić, to ta gra już mnie nie urzekała jak kiedyś. Potem przetrawiłem mnóstwo tytułów, najdłużej zatrzymując się przy Cabal Online (ścieżka dźwiękowa była genialna, klimat też fajny, generalnie półtora roku miałem w co grać ).

Kolejną grą która pochłonęła mnie totalnie i sprawiła że poznałem smak prawdziwego MMO a nie jakieś głupiej f2p grindziarni był Age of Conan. Zaczynałem na serwerze Two Eagles w gildii QPOWarCry pod wodzą Drizzta, było to jakieś 3 - 4 lata temu. Gra mnie zaczarowała totalnie swoją grafiką, klimatem, dynamiczną walką i niesamowitym systemem pvp w otwartym świecie który wtedy pierwszy raz na oczy widziałem (każdy gracz na mapie który nie jest w twojej gildii jest twoim wrogiem). Pamiętam jak grając przemykałem się po mapach by nikt mnie nie zauważył i ten dreszczyk adrenaliny gdy musiałem wyjść z hide'a żeby pozabijać mobki. To w tej grze po raz pierwszy zobaczyłem co to jest PvP i jak to uzależnia. Gdy grałem swoim ToSem to zatrzymywałem się na 40tym i 50tym lvlu żeby niszczyć noobków którzy przyszli levelować na te mapki. Mnóstwo dueli wygrałem swoim ToSem i ludzie potem na mój widok uciekali Na 80tym lvlu w Keshacie spędziłem chyba większość mojego czasu w AoCu duelując się z innymi. Zawsze podobało mi się to że panują tam zasady Jak ktoś się dueluje to się nie wcina do walki, a jak ktoś to zrobił to od razu cała reszta z automatu go zaczeła bić. Zajebiste było też uczucie słuchania o jakiś graczach uznawanych za najlepszych a potem niszczeniu ich na duelowni I ta irytacja kiedy przez półtora roku rajdowania nie wypadł ani jeden hełm t2 dla ToSa (dalej go nie mam lol, kiedy akurat wypadł to byłem na rajdzie strażnikiem i nikt nie wziął hełmu YAFUD). Pamiętam też czasy gdy z paroma osobami z gildii robiliśmy Twinki i biegaliśmy z 20lvlami bić innych w Dolinie Conall albo na Dzikich Ziemiach Zelaty. Najlepsze było to, że zakładaliśmy wtedy gildie i nazywaliśmy je tak samo jak ruskie gildie (zmienialiśmy niektóre litery tak żeby wyglądały podobnie, np tak samo jak l wygląda jak I). Efekt był komiczny gdy jakiś rusek płakał na głównym że ktoś z jego sojuszniczej gildii go bije xD

Jedną z tych nowych gier jakie wciągnęły mnie bez opamiętania był Mass Effect 2. Po skończeniu jedynki biegłem jak idiota do sklepu po drugą część. Tak się wciągnąłem że autentycznie nie zauważyłem że minęła noc i za oknem jest już jasno. Jak zobaczyłem że stara normandia jest niszczona przez zbieraczy na początku gry to się prawie popłakałem Ta seria wciągnęła mnie masakrycznie, ale chujowo się skończyła. Mam nadzieję że kolejny mass effect który będzie miał innych bohaterów itd. będzie tak samo epicki jednak z lepszym zakończeniem

Cicho dziadki.

Tak sobie jeszcze przypomniałem, że miałem przecież C64 na którym ostro grałem w Moon Patrol, ale to dlatego, że przy nim nie musiałem się użerać ze śrubokrętem ^_^

kwadraciki to zolwiem w logo na ataraku.
tak mi sie jeszcze jeden hit przypomnial: Dyna Blaster! A potem Master Blaster na amidze. No i pinballe. W fantasies do dzisiaj pykam od czasu do czasu na DosBoxie.

Patrzac po ilości spędzonych godzin, to z nowości zwyciezca to jednak dota 2, powyżej 400h...
I wlasnie przypomnieliście mi, ze miałem kupic AoE2 HD.
A to UT99 to gralem w liceum

Tak sobie przypomniałem, ze jeszcze chore ilosci czasu spedzalem grajac skirmishe w Settlers 4. Ale to chyba dlatego, ze mi srednio gra na jednej mapie zajmowala ponad 5h ;s.

UT99 to był u mnie hitem kawiarenek internetowych w czasach gimnazjum. Jakiś koleś wywietrzył żyłę złota i otworzył jedną tuż przy naszej szkole: starcraft, AoE2, UT, potem Warcraft 3, niektórzy siedzieli tam na wagarach przez cały tydzień dopóki matka takiego delikwenta się po niego nie wybrała po telefonie od wychowawczyni.

W liceum zesmy naparzali w salce od informatyki w Starcrafta, Duke i w Quake 1, czasem UT sie zdarzyl. A w wakacje, co ktorys weekend sie zwozilo 3 czy 4 kompy do kumpla na domek i sie tam spedzalo 2 dni od 10 do 22 naparzajac po laniewe wszystko co podeszlo pod reke na multi...ale glownie krolowal Duke i D1

A widze, ze siegneli niektorzy do Atarynek nawet. Ja na swoim 130XE glownie pociskalem w:

1) Archon - taki inny wymiar szachow w swiecie fantasy, gdzie przy zbijaniu figur przeciwnika na planszy, gra przenosila nas na oddzielna plansze, gdzie za pomoca joya sie kierowalo swoja figura probojac zabic przeciwnika. Jedna z moich pierwszych gier, po zakupie atarynki na komunie w 1990.
2) Spy vs Spy...nie ma chyba co tu tlumaczyc. 2 przy kompie i jazda
3) LK Avalon - wszystko jak leci

atarowca wal z gumowca

Kiedyś wszystkie gry się bardziej przeżywało. Pierwsze joysticki rozsypały mi się na Renegade i R-Type (w tej grze doszedłem do końca a kiedyś raczej się gier nie przechodziło), przy każdym nowym tytule był opad szczeny do samej ziemi. Potem jeszcze w Wwie zainstalowałem sobie emulator spectrumny - i w popłochu to wywalałem z dysku. Tragedia.
W szkole średniej biegaliśmy do kolegi który miał Commodore 64 i gralismy w multika North & South (miazga).
Czasy wczesnego PC - grało się we wszystko jak leci: pierwsze Heroesy (III najlepsza), Might&Magic, itd.
Z ostatnich tytułów który zrobił na mnie wrażenie i sprawił, że świat naprawdę przestał istnieć to chyba WoW.
Potem już wszystko gdzieś było i wszystko się gdzieś widziało. Trochę człowiek odżył na konsolach bo gra się dużo wygodniej i tyle.
Trzeba czekać na jakiegoś Occulus Rifta lub coś w ten deseń imho.

Amiga:
The Settlers 1
Benefactor
P. P. Hammer.
The Lost Vikings
Trylogia Lotus
Lionheart
Arabian Nights
Cannon Fodder 1 & 2
Chaos Engine
MK 1 i 2
Franko i mój kochany Szczecin xD

PC:
Warcraft 3
WoW
LoL
Unreal Tournament'99 (IMO ciągle jest best multiplayer FPSem)
Diablo 2
HoM&M 3
Starcraft

Konsole i Automaty:
Większość Mortali.
Violent Storm
Punisher
Contra

Największe faile:
Quake 3 (demem się jarałem jak płonące kościoły w Norwegii, full była mega zawodem:/)
Dota 2 (Valve ubiło cały klimat jedynki)

lol? i w sumie co to ma do tematu?

Ja zaczynałem na zx spectrum, takim z gumowymi guziczkami:) (wcześniej miałem taką konsole z pokrętłami:)

Ale kiedyś to były gry a najlepiej wspominam:
zx spectrum Rebel Star 1 i 2 ja to latami grałem

atari - pierwsza gra ekonomiczna na muti:) MULE (graliśmy we 3)

Na Comodore 64 znowu strategia i multi (laser squad potem wydali go na amige)

No i Amisia - tu już jednej gry nie jestem w stanie wymienić...(czas ogólniaka i masy nieusprawiedliwionych nieobecności w szkole)

PC - nie potrafię wymienić jednej.